"Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego...", czyli o adwentowym szlaku...

Mk 1, 1-8

Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jak jest napisane u proroka Izajasza: "oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki", wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: "Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym".

Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego... Słyszę pierwsze słowa drugiej Ewangelii - kluczowy początek... Św. Marek zaczyna mocnym uderzeniem (dźwiękiem): źródłem wszelkiego dobra jest radosna wieść - na świat przyszedł (przychodzi) Jezus Chrystus - Syn Boga...

Głos woła...: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki... Tyle razy to już słyszałem... I ciągle się zastanawiam... Jak przygotować drogę Przychodzącemu? Czy potrafię prostować dla Pana ścieżki? Przecież w Psalmie 5 modlący się prosi Boga: "wyrównaj przede mną Twoją drogę!" (Ps 5,9). A więc tylko Bóg może przygotować we mnie drogę dla siebie... Sam nie umiem... To, co mogę, to prosić Pana o łaskę i zrobić wszystko, żeby Bóg działał i wyznaczył (wytyczył) dla siebie drogę w moim sercu... Wierzę, że nawet najbardziej krzywą drogę Bóg może we mnie wyprostować i wygładzić to, co we mnie nierówne...

...wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów... Słyszę tu zaproszenie, żeby udać się na pustynię... I zaczynam rozumieć, że przygotowanie drogi Jezusowi dokonuje się z dala od ludzi - w samotności i ciszy... Adwentowym miejscem życia jest pustynia... Tu mogę całym sobą (całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą mocą) zwrócić (nawrócić) się do Jezusa i doświadczyć wewnętrznej przemiany (daru przebaczenia grzechów w Sakramencie Pokuty i Pojednania)...

Idzie za mną mocniejszy (...), on (...) chrzcić was będzie Duchem Świętym... Jezus jest Bogiem mocnym... Rozprawi(a) się z wszelkim złem, które we mnie mieszka... Zanurza mnie w Duchu Bożym... A więc mój adwentowy szlak powstaje dzięki Jezusowi, który działa mocą Ducha Świętego...
 
PS. Adwent to czas.
Czas dopełniania i zbliżenia,
czas wzrostu i rozwoju,
czas oczekiwania i tęsknoty,
czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznajomy,
czas cierpliwości, greckiej "hypomone", która znaczy: być twardym, wytrwałym w trudnościach,
czas ufności i radości,
czas naszego powrotu, hebrajskiego "szub", co znaczy: zmienić się,
czas proroctwa i czas świadectwa,
czas nocy,
pora świtu.
[ks. J. St. Pasierb, Czas otwarty, s. 54]

Komentarze

  1. Skoro całe nasze życie jest Adwentem to znaczy że całe nasze życie powinno być pustynią ( na pustyni).." z dala od ludzi - w samotności i ciszy..." ... czy tak ..?

    2Tm4,22+++



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adwent zaczyna się pustynią - jest zaproszeniem do ciszy i twórczej samotności (face to face z Bogiem), ale rozszerza się w przestrzeni relacji z ludźmi... Tu możemy podzielić się Bogiem... +

      Usuń
    2. Gdzie jest napisane coś o tym że mamy " rozszerzać to na relacje z ludzmi"?..ludzie zaslaniaja nam BOGA.. pokazuja nam zly obraz BOGA ..

      ks. Jan Twardowski
      Samotność - to droga do Boga najkrócej prosta szczęśliwa nareszcie nikt nie przeszkadza sobą nie zakrywa...

      2Tm4,22+

      Usuń
    3. MIŁOŚĆ Boża zawsze chce się rozszerzać... Więc my możemy rozdawać MIŁOŚĆ...

      Oczywiście możemy też zasłaniać sobą Boga i niszczyć Boży obraz w sobie i w ludziach...

      Usuń
  2. Weekend z jedną z Tajemnic Światła - wczoraj głoszenie Królestwa Bożego, dzisiaj wzywanie do nawrócenia.
    A może najpierw staję w prawdzie, prostuję swoje życie, aby się otworzyć i przygotować na Jego przyjście... Myślę, że to ciągły proces. Naprzemiennie i równocześnie.
    Bo Pan jest blisko! W pierwszym czytaniu słuchałam proroka Izajasza: "Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata". Jezus jest moim Panem. Czekam na Jego przyjście, a wraz z Nim przyjdzie Jego panowanie. Ale już teraz mam namiastkę Nieba - Jezusa w Eucharystii, Jego obecność w moim sercu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Weekend w świetle Światła...:) Królestwo Boże, Jezusowe wołanie o przemianę (nawrócenie) i Eucharystia...

    Pan ciągle przychodzi... I będzie przychodził... Z mocą i Chwałą... Wielki, ale też troszczący się o to, co najmniejsze...

    Maranatha!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, ciąg dalszy cytatu z Proroka jest o troskliwości i czułości Boga wobec najmniejszych. "Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi Swoim ramieniem, jagnięta nosi na Swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie".
    Otacza opieką, chroni, przytula do Serca i prowadzi delikatnie, tak jak potrzebuję, zgodnie z moimi możliwościami.
    Dawno temu Ktoś przysłał mi ten cytat (Iz 40, 10-11) w SMS. Wciąż do niego wracam, rozważam. Uwielbiam nim Boga albo szukam pocieszenia w ciemności.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz