"I szósty anioł zatrąbił..."

Ap 9,13-21

"I szósty anioł zatrąbił:
i usłyszałem jeden głos od czterech rogów złotego ołtarza,
który jest przed Bogiem,
mówiący do szóstego anioła, który miał trąbę:
«Uwolnij czterech aniołów,
związanych nad wielką rzeką Eufratem!»
I zostali uwolnieni czterej aniołowie,
gotowi na godzinę, dzień, miesiąc i rok,
by pozabijać trzecią część ludzi.
A liczba wojsk - konnicy: dwie miriady miriad
- posłyszałem ich liczbę.
I tak ujrzałem w widzeniu konie i tych, co na nich siedzieli,
mających pancerze barwy ognia, hiacyntu i siarki.
A głowy koni jak głowy lwów,
a z pysków ich wychodzi ogień, dym i siarka.
Od tych trzech plag została zabita trzecia część ludzi,
od ognia, dymu i siarki,
wychodzących z ich pysków.
Moc bowiem koni jest w ich pyskach
i w ich ogonach,
bo ich ogony - podobne do węży:
mają głowy i nimi czynią szkodę.
A pozostali ludzie,
nie zabici przez te plagi,
nie odwrócili się od dzieł swoich rąk,
tak by nie wielbić demonów
ani bożków złotych, srebrnych, spiżowych, kamiennych, drewnianych,
które nie mogą ni widzieć, ni słyszeć, ni chodzić.
Ani się nie odwrócili od swoich zabójstw, swych czarów, swego nierządu i swych kradzieży."

I szósty anioł zatrąbił... Jan słyszy: Uwolnij czterech aniołów, związanych nad wielką rzeką Eufratem! Kim są ci czterej aniołowie uwięzieni nad Eufratem (...)? Eufrat zwykle oznaczał, z których wyruszały wojska z zamiarem dokonania najazdu na ziemię Izraela (...). Związani aniołowie są więc narzędziem strachu, korzeniem upadku, podobnie jak ich siedziba, Eufrat, który zresztą w późniejszej tradycji ludowej stał się ojczyzną Antychrysta (G. Ravasi, Apokalipsa, s. 85). I zostali uwolnieni czterej aniołowie... Do tej pory byli zamknięci, ale teraz Bóg puszcza ich wolnymi, aby wtargnęli jak wezbrana rzeka, która wszystko unosi. (...) nie są oni niezależni, zło nie jest autonomiczne. Ci aniołowie zła działają na służbie sądu Bożego i wyładowują swą siłę jedynie na trzeciej części ludzkości (...). Godzina ciemności nie jest nieskończona, lecz stanowi część Bożego zamysłu, który został dobrze rozplanowany (tamże)...


J 4,5-42

"Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata."

W trzecią niedzielę Wielkiego Postu jesteśmy świadkami spotkania Jezusa z Samarytanką. Ilekroć czytam czwarty rozdział Ewangelii według św. Jana, tylekroć rodzi się we mnie zachwyt i zdumienie... Co zdarzyło się pewnego upalnego dnia przy studni Jakuba w Sychar w południe (Było to około szóstej godziny)? Pan odpoczywał (Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni). Nagle przy źródle Jakuba pojawiła się kobieta (Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody). Jezus zainicjował rozmowę. Poprosił: Daj Mi pić! To niezwykłe... Pan prosi: "Potrzebuję cię! Bardzo chcę się z tobą spotkać!" Bóg potrzebuje człowieka... Pan chce się spotkać... Prosi o to, by wejść w relację... To nic, że to była kobieta (w czasach Jezusa kobiety były pozbawione praw - nawet mężowie nie rozmawiali ze swoimi żonami publicznie)... To nic, że to była Samarytanka (Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem)... Jezus złamał tabu. Przekroczył prawo zwyczajowe. Rozmowa potoczyła się bardzo szybko. Trwała raptem parę minut. Jezus odezwał się zaledwie siedem razy. Ale to wystarczyło, by w sercu kobiety dokonała się kolosalna przemiana... Samarytanka najpierw uznaje w Jezusie Izraelitę (Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?); ale zaraz potem Pana (Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej?), a następnie Proroka (Panie, widzę, że jesteś prorokiem) i wreszcie Mesjasza (Czyż On nie jest Mesjaszem?)... Przemiana dokonała się dzięki wielkiej otwartości kobiety i odważnym krokom w wierze. Pan odpowiedział na tęsknotę, która tkwiła w sercu Samarytanki. Kobieta szukała zrozumienia i miłości... Była spragniona, ale nie wody, a dobra, miłości, więzi, przyjaźni, uzdrawiającej bliskości. Jezus to wiedział. Właśnie dlatego powiedział: Daj Mi pić! I dodał: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. (...) Kto (...) będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu...

Komentarze

  1. ...cudowne spotkanie.. od niedzieli intensywnie żyję tym,co się wtedy wydarzyło..nie mogę przestać o tym myśleć..tak zazdroszczę Samarytance..On dla niej tam przyszdł...

    ....biegne myślami do tego miejsca...do mojego małego,własnego Sychar.,ukrytego w sercu.....
    .. przychodzę i siadam obok studni Jakuba ...modlę się....milcze....czekam,...ukradkiem podnoszę wzrok...wypatruję Twej postaci.......
    ....czekam,że przyjdziesz...
    ....czekam,...
    ... będę czekać...nawet jeśli nigdy nie przyjdziesz...
    ...z dzbanem wody w rękach,będę czekać...

    "Zgaś moje oczy: ja cię widzieć mogę,
    zamknij mi uszy, a ja cię usłyszę,
    nawet bez nóg znajdę do ciebie drogę,
    i bez ust nawet zaklnę cię najciszej.
    Ramiona odrąb mi,a ja cię obejmę
    sercem mym, które będzie mym ramieniem,
    serce zatrzymaj, będzie tętnił mózg,
    a jeśli w mózg mój rzucisz swe płomienie,
    ja ciebie na krwi mojej będę niósł.'

    Rainer Maria Rilke.

    ..Wmoim sercu rodzą się pytania..
    Dlaczego jej to wystarczyło,to jedno spotkanie, a mnie jest ciągle mało??
    ....I Co było potem?
    ...Czy nigdy już nie miała chwil słabości i zwątpienia?
    ...
    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz