"Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: (...) Oto stoję u drzwi i kołaczę..."

Ap 3,14-22

"Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz:
To mówi Amen,
Świadek wierny i prawdomówny,
Początek stworzenia Bożego:
Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Ty bowiem mówisz: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba",
a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości,
i biedny i ślepy, i nagi.
Radzę ci kupić u mnie
złota w ogniu oczyszczonego,
abyś się wzbogacił,
i białe szaty,
abyś się oblókł,
a nie ujawniła się haniebna twa nagość,
i balsamu do namaszczenia twych oczu,
byś widział.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.
Bądź więc gorliwy i nawróć się!
Oto stoję u drzwi i kołaczę:
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze Mną.

Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie,
jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów»."

List do Kościoła w Laodycei [Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz] to dla mnie jeden z najbardziej przejmujących fragmentów Apokalipsy. Jezus ujawnia swoje Imiona (tytuły): To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego... "Amen" oznacza "niech się (tak) stanie!" - Jezus jest zatem najważniejszym Słowem Ojca pieczętującym odwieczną Bożą MIŁOŚĆ. Amen jest Świadkiem, któremu mogę bez lęku powierzyć swoje życie, ponieważ sam nazwał siebie Prawdą wiodącą do Życia ["Ja jestem drogą i prawdą, i życiem" (J 14,6a)]. Pan woła: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! To gorzka prawda o mnie... Brakuje mi miłości. Moje serce wystygło... To trudne do przyjęcia, ale Jezus zapowiada: skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust... Wprost jest: "Chcę cię wypluć, zwymiotować!" Jezusowi nie podoba się moja letniość, czyli obojętność, nieczułość, zatwardziałość serca. Ravasi pisze: Pan nie toleruje kompromisu, dwuznaczności, banalności i wewnętrznej pustki. Kościół w Laodycei zostaje więc "wydalony z ust", odepchnięty, odrzucony daleko w głuszę i ciemność. Jednak Chrystus kieruje do niego apel, który jest osobistym atakiem mogącym nim wstrząsnąć (Apokalipsa, s. 44). Ilekroć czuję, że mam to, co zapewni mi szczęście, i powtarzam sobie: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba", tylekroć Pan odpowiada: ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi... Jezus dodaje: Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, (...) i białe szaty (...) i balsamu do namaszczenia twych oczu... Słowa Świadka wiernego nawiązują do historycznej sytuacji tego miasta, przekształcając je w symbol. Przede wszystkim (...) Laodycea była centrum ekonomiczno-finansowym, stąd więc zachęta do szukania prawdziwego złota, a nie tego trzymanego w bankach. Laodycea była ponadto miastem znanym ze swego przemysłu włókienniczego, stąd wzmianka o białych szatach, znaku Boskiej godności i oczyszczenia (...). W końcu w Laodycei miała swą siedzibę szkoła medycyny, przede wszystkim okulistyki, stąd aluzja do naturalnego balsamu, który oczyszcza oczy ducha, aby mogły widzieć głębiej (tamże, s. 44n). Jezusowi zależy na mnie. Dlatego wyznaje: Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! To nadzwyczajne Słowa, które staram się choćby w części zrozumieć. Pan zapewnia mnie o miłości (filo), ale zarazem zapowiada drogę wychowania (paideuo). Przypomina mi się Księga Hioba: "Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego. On zrani, On także uleczy, skaleczy - i ręką swą własną uzdrowi" (Hi 5,17n) i List do Hebrajczyków: "Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Jeśli jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi" (Hbr 12,5b-8). Na koniec słyszę szept: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną... I rozlega się pukanie do drzwi... Jeden z komentatorów Apokalipsy, Pierre Prigent, napisał: "Oto werset, którego nie ma się nawet ochoty wyjaśniać za pomocą ciężkich narzędzi analizy historycznej i literackiej, gdyż wydaje się, iż jego przesłanie jest jasne i cechuje się przeczystym pięknem". Myśl biegnie ku Pie śni nad Pieśniami, gdzie umiłowana kobieta słyszy głos swojego towarzysza, który stoi u drzwi i kołacze. Dla kaprysu lub z lenistwa nie wstaje z łóżka, aby odryglować drzwi, pozwalając mu odejść (Pnp 5,2-6) [tamże, s. 45]. Ciekawe... List do Kościoła w Laodycei przywodzi na myśl zarówno Księgę Hioba, jak i Pieśń nad Pieśniami. Na blogu to było jesienią - we wrześniu, październiku i listopadzie... Dziś mogę (możemy) powspominać... A Jezus - Słowo ciągle jest w drodze... Przemierza świat. My jesteśmy zamknięci w środku naszych domów, w granicach naszego małego horyzontu. Gdyby On nie zapukał, pozostalibyśmy sami. Gdybyśmy nie otwarli, On poszedłby dalej. Łaska i wolność, Bóg i człowiek muszą się spotkać. Tylko w ten sposób dochodzi do komunii, wzajemnego uścisku, intymnej więzi, której symbolem jest wspólna wieczerza - Jego z nami, nasza z Nim (tamże)... Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów...

Komentarze

  1. ...moim słabym,grzesznym,zimnym sercem pragnę Cię kochać Panie.
    ..Nie odtrącaj mnie.....

    "...Gdybym dwie siebie mając, gorszą Ci dawała,
    mógłbyś mnie precz odtrącić, minąć jak niczyją...
    Nie mam lepszej... Mam jedną... I stąd moja śmiałość.
    Cóż zrobisz, mój Najdroższy? Już musisz mnie przyjąć!"

    (B.Obertyńska "Z Grudek kadzidła").

    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się wydaje ze w tym fragmencie "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" to wcale nie musi chodzić o niedostatki miłości, bo wtedy Bóg musiałby każdego człowieka chcieć "wypluc"...
    Pan mówi :
    "Ty bowiem mówisz: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba",
    a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości,
    i biedny i ślepy, i nagi.
    Radzę ci kupić u mnie
    złota w ogniu oczyszczonego,
    abyś się wzbogacił,
    i białe szaty,
    abyś się oblókł"
    więc może chodzi o niestawanie w prawdzie (bo np. jeśli nie chcemy uświadomić sobie swojej bezradności, bezbronności, pragnienia miłości, to jak możemy gorliwie pragnąć Miłosierdzia?)
    Jezus nie zarzuca tego, że ktoś jest "nieszczęsny i godzien litości,
    i biedny i ślepy, i nagi" tylko, że będąc takim twierdzi: <<"Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba">>,
    bo przecież: "moc w słabości się doskonali"
    ...
    "Radzę ci kupić u mnie
    złota w ogniu oczyszczonego"
    ...

    może w nawróceniu nie chodzi tak bardzo o wymaganie od siebie miłości, co przyjmowanie prawdy o sobie (a tę prawdę może objawiać historia życia), o życie w prawdzie o swojej słabości, ale też godności, bo może to otwiera przestrzeń do działania łaski... Skoro Bóg jest Miłością to jaki problem dla Niego może stanowić uzupełnić nasze braki Miłości.... tylko może właśnie potrzeba tego stanięcia w prawdzie i zgody na to, żeby potrzebować i żeby przyjąć Miłość tak jak jej potrzebujemy

    Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal. (J 9, 40-41)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz