"Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli..."

2 J 7-11

"Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają,
że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim.
Taki jest zwodzicielem i Antychrystem.
Uważajcie na siebie, abyście nie utracili tego, coście zdobyli pracą,
lecz żebyście otrzymali pełną zapłatę.
Każdy, kto wybiega zbytnio naprzód,
a nie trwa w nauce [Chrystusa],
ten nie ma Boga.
Kto trwa w nauce [Chrystusa],
ten ma i Ojca, i Syna.
Jeśli ktoś przychodzi do was
i tej nauki nie przynosi,
nie przyjmujcie go do domu
i nie pozdrawiajcie go,
albowiem kto go pozdrawia,
staje się współuczestnikiem jego złych czynów."

Autor Listu pisze: Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem... Św. Jan ostrzega swoich uczniów przed twórcami gnozy - myślicielami, którzy twierdzili, że Jezus nie był człowiekiem. Owi siewcy zamętu, którzy występowali już w 1 J 2,18-27 i 4,1-6, są wysłannikami prawdziwego zwodziciela i antychrysta - mocy szatańskiej wrogiej królestwu Bożemu [G. Ravasi, Biblia dla każdego. Nowy Testament, s. 338]. Umiłowany uczeń Pana zachęca chrześcijan do trwania w nauce Pana: Kto trwa w nauce [Chrystusa], ten ma i Ojca, i Syna... Wierność Ewangelii jest więc najlepszą gwarancją postępowania właściwą drogą i życia w zażyłości z Bogiem...







Komentarze

  1. ..przepraszam ,ze moja interpretacja tego tekstu nie jest ściśle biblijna (w ogóle nie jest biblijna)...ale każdy tekst znajduje swoje odbicie w tym ,co czuje,w tym czym żyję...
    w tym ,co dziś czuje,czym dziś żyje....

    W moim świecie nie ma miłości...w moim świecie nigdy nie było miłości i nigdy nie będzie miłości...
    "Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli..." - ..jeżeli nie dopuszczę do siebie nikogo,nikt mnie już nigdy nie zrani...nie okłamie,nie oszuka.Nie usłyszę złośliwych komentarzy,które niszczą ,...uniknę pogardliwych spojrzeń,które bolą....

    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, jeśli się nie da do siebie nikomu dostępu, to nie będziemy ranieni. Ale mam wątpliwości czy to jest możliwe... bo np. żyjemy w rodzinach, funkcjonujemy w jakiś społecznościach i inni mają większy lub mniejszy dostęp do nas...
      Przejmujące jest dla mnie to, że ten dostęp innych jest dla Ciebie tak bardzo bolesny.... mam wrażenie, że w Twoich wpisach czasem brzmi nadzieja, że znajdziesz miłość ( w sposób jaki potrzebujesz), albo radość, że jakiś okruch miłości do Ciebie dociera... ale też odnoszę wrażenie, że słyszę w innych momentach rozczarowanie czyjąś reakcją lub może brakiem odpowiedzi, a kiedy indziej zgodę na cierpienie i samotność...
      Ale może i ta nadzieje i ból odrzucenia i zgoda (ja to przynajmniej tak odbieram) to są różne oblicza tej samej rzeczywistości, czyli, że dramatycznie potrzebujesz i pragniesz doświadczenia miłości - otrzymania uczuć innych osób...
      myślę, że nie każdy jest w stanie to zrozumieć i odpowiedzieć nawet jeśli wydawałoby się, że powinien z racji np. swojego powołania zawodowego czy życiowego.... Naprawdę uważam, że tak "powinno być", że to nie dzieci muszą szukać i zasłużyć na miłość, tylko, że to miłość rodziców powinna je znaleźć...
      to, co piszesz, że w "Twoim świecie nie było miłości" ... ja się przeciwko temu bardzo buntuję, że przez całe Twoje życie naprawdę nie znalazł się nikt, kto by mógł tę rolę spełnić wobec Ciebie.... żeby dać Ci miłość i wszystkie związane z nią uczucia jakich potrzebujemy, jakie są niezbędne do rozwoju.... naprawdę wiesz nawet po przeczytaniu takiego wpisu powinien się znaleźć ktoś, kto przyjdzie i powie:.... Ja Ciebie chcę... naprawdę chcę....
      i w ten sposób pozwoli Twoim emocjom doświadczyć tej Miłości która płynie do Ciebie z Serca Boga...
      Ale jest tak jak jest, że tak jak piszesz nie znajdujesz i nie dostajesz tego czego szukasz...
      Mam nadzieję, że masz wokół siebie osoby, którym możesz zaufać i które chociaż może nie odpowiadają na Twoje potrzeby tak bardzo jakbyś potrzebowała, to mogą razem z Tobą zastanowić się co zrobić i jak znaleźć relacje, które mogłyby być odpowiedzią na Twój głód miłości... i poszukać tego, świadomie poszukać, bo to już samo może przynieść Ci ulgę w tym bólu, który jest pewnie trudny do wyobrażenia... chociaż "powinno być tak", że to ktoś znajdzie Ciebie....

      Usuń
    2. Dziękuję, że jesteś...
      ...odpowiedz na wszelkie moje tęsknoty przyszła dzisiaj,wraz z ostatnią stroną lektury...

      "Jeśli (..)czujemy,że nie otrzymujemy tego,czego nam potrzeba,jeżeli czujemy pustkę i głód,to Bóg zaspakaja właśnie nasze najgłębsze potrzeby.To bowiem,za czym najgłębiej tęsknimy,czego najbardziej potrzebujemy,to zaspokojenia potrzeb Boga,tego,aby JEMU COŚ DAĆ (!!!).Miłóść nie chce tylko otrzymywać,ale przede wszystkim chce dawać.....
      Dlatego wszystko jest dobrze w każdej chwili !
      ALBO BÓG NAS OBDARZA,ALBO MY OBDARZAMY JEGO.(!!!)
      Wszystko jest łaską...." (W.Stinissen "Człowiek prawdziwy").

      ...piękne prawda..???
      żebym tylko o tym nigdy nie zapominała.. i umiała dawać (OBDARZAĆ) radośnie...bez narzekania...
      ....żebym to umiała...

      pozdrawiam Ps20,2-5 !

      2Tm4,22+++

      Usuń
    3. Tak rzeczywiście piękne. Mnie też pocieszają te słowa.
      A czytałaś może "Rozwój. Jak współpracować z łaską" autorstwa Gajdów? Odnoszą się oni do pojęcia "ja" prawdziwego i fałszywego
      Mam takie przekonanie, że to o czym pisze Stinissen odczuwamy, przeżywamy kiedy funkcjonujemy w przestrzeni "ja prawdziwego" zresztą tak zdaje się sugerować tytuł....
      Natomiast moim zdaniem czasem tak bardzo potrzebujemy pomocy innych ludzi i ich obecności żeby rozbroić mechanizmy "ja" fałszywego, które w tych miejscach gdzie jesteśmy poranieni tak bardzo daje o sobie znać.... Na pewno jest tak jak pisze Stinissen, ale może osiągnięcie takiej integracji, (żeby to było doświadczenie całego człowieka) dokonuje się przez otwieranie się na miłość i bliskość w relacjach? A to nie jest łatwe bo przeszkadza temu "ja fałszywe"
      Gajdowie tak o nim piszą:
      " Każdy z nas musiał sobie jakoś radzić w niekorzystnych warunkach, w jakich się znalazł. Stworzeni z miłości i dla miłości
      napotkaliśmy wszyscy rzeczywistość odbiegającą od świata idealnego.. Dziecko zaczyna zachowywać się w charakterystyczny
      sposób, przybiera określone strategie i zaczyna funkcjonować
      na odruchu emocjonalnym, pozwalającym mu przeżyć.
      W skrajnej sytuacji dziecko mogłoby przestać się rozwijać lub
      nawet umrzeć, gdyby nie wytworzyło mechanizmu obronnego.
      Na początku jest więc on czymś niezbędnym, ratującym życie,
      jednak w wieku dorosłym zaczyna przeszkadzać i prowadzi do
      negatywnych konsekwencji. To, co kiedyś pozwalało się ukryć,
      staje się więzieniem, z którego bardzo trudno się wydostać.
      Mechanizmy obronne nabyte w dzieciństwie i wynikające
      z nich, specyficzne obronne funkcjonowanie emocjonalne,
      intelektualne i społeczne człowieka, będziemy nazywać JA
      FAŁSZYWYM"
      Dziękuję jeszcze raz za przytoczony fragment książki Stinissena

      Usuń
  2. http://www.tekstowo.pl/piosenka,yugopolis,plomie__naszych_serc.html

    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz