"Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec..."

1J 2,29-3,3

"Jeżeli wiecie, że jest sprawiedliwy,
to uznajcie również,
że każdy, kto postępuje sprawiedliwie, pochodzi od Niego.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi:
i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Świat zaś dlatego nas nie zna,
że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło,
czym będziemy.

Wiemy, że gdy się objawi,
będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.

Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję,
uświęca się podobnie jak On jest święty."

Św. Jan w wielkim uniesieniu woła: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec! (Jesteśmy kochani przez Boga!). Apostoł tłumaczy: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi! (Jesteśmy kochani przez Boga Ojca!). I dodaje: i rzeczywiście nimi jesteśmy! (Jesteśmy kochani przez Boga Ojca i to jest cudowna wieść - prawdziwa Dobra Nowina!). Ale to nie koniec. Ukochany uczeń Pana pisze dalej: Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy! Zatem jesteśmy ukochanymi Dziećmi Boga Ojca, ale Stwórca przygotował nam niejedną niespodziankę. W Niebie - gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest! Trudno to pojąć. Przypomina mi się św. Paweł: "głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują!" (1Kor 2,9)... 

Komentarze

  1. "Jesteśmy kochani przez Boga!"...- ..?? Skąd u Księdza ta pewność? Wierzy Ksiądz w to wszystko?W każde słowo ? Nie czuje Ksiądz żadnych wątpliwości?Jak na co dzie ń czuje Ksiądz tę miłość??Nigdy nie potrzebował Ksiądz fizycznie "dotknąć Miłości"...wiem, na pewno Ksiądz odpowie ,że codziennie dotyka Miłości..i to prawda.Ale mnie słowa nie wystarczą...a nawet drażnią....Nic dla mnie nie znaczą....Są puste i nieprawdziwe....Tylko ranią...
    ..Dają nadzieję a później ją zabierają ....
    To tak jakby opowiadać dziecku o wielkiej miłości,zapewniać go o miłości,a gdy ono się zbliża,biegnie,wyciąga ręce aby się przytulić...krzyknąć : "nie! nie zbliżaj się! nie dotykaj mnie !!"- tym są słowa...
    Nie wierzę w słowa miłośći..!!
    Nie wierzę słowom...
    Całe życie byłam (jestem) naiwna...Chciałam wierzyć...

    "Jesteśmy kochani przez Boga..."-.....pisal Ksiądz ,ze Pan Bóg kocha nas przez ludzi...A jeśli we wszystkich wzbudzam awersję..???

    Człowiek ,to harmonia tego co duchowe i tego co cielesne,dotykalne..JESTEŚMY KOCHANI PRZEZ BOGA-słyszę..."Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec..."- gdzie mam patrzeć,gdzie patrzeć żeby to zobaczyć, żeby poczuć..???Sercem słyszę ale "oczami" nie widzę,sercem nie czuję......... czegoś brakuje...
    Wiem że otacza mnie MIŁOŚĆ,ale nie mogę jej poczuć..
    Umieram z pragnienia na środku oceanu....

    "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec! " -
    ..wiem ,że Jest blisko...
    wokół mnie..
    wyciągam nawet rękę...
    w ręku trzymam serce...
    chcę je ofiarować...oddać...
    Ale On stoi w gronie tych których kocha z wzajemnością..w gronie przyjaciół..Może nawet mnie zauważył ale...odszedł..uśmiechnął się tylko i odszedł...a ja zostałam...z wyciągniętymi rekami...z sercem na dłoni...i po co mi to było..??Pozostał tylko wstyd...
    Stałam tak jeszcze chwilę...
    miałam nadzieje,że po mnie wróci...
    zrobiło się ciemno...
    widziałam odchodzącą Miłość...
    ...dziś już wiem,że nie wróci....

    "jeszcze się nie ujawniło,
    czym będziemy. " - ..przeraża mnie wieczność...czy znajdę tam bezpieczne miejsce,gdzie będę mogła się ukryć???Skąd będę mogła patrzeć na MIŁOŚĆ ale nikt nie zauważy mnie i tego ,że jestem sama....SAMA..

    Jakie to straszne uczucie do nikogo nie pasować..
    Żyć tylko "w sobie"...
    czuć się inną...
    Jakie to straszne czuć,ze wzbudzam niechęć,wstręt,awersję...obrzydzenie..
    ..i podobna wieczność przede mną...bo wiem,że to nigdy się nie skończy...

    Św. Jan "dotknął" MIŁOŚCI...Jezus nigdy go nie odepchnął,gdy potrzebował bliskości,.Przytulał go z całego serca i do serca...dtatego wołał :"Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec! "...on wie co mówił..
    czuł ,to,co mówił....

    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowa jakiś czas temu napisałas na tym blogu :
      "Jan napisał: " Ja Go przedtem nie znałem.."' - ... muszę się przyznać,że im bardziej Go poznaje,tym bardziej mnie zaskakuje... .. To nie przeszkadza mi kochać.... A nawet sprawia,że ta miłośc staje się coraz piękniejszą,fascynującą przygodą...Przygodą życia...
      Każde spotkanie zaskakuje...nigdy nie jest nudno...czasem śmiech,czasem smutek,łzy...Ale zawsze refleksja,po co i dlaczego...I wiara w sen wszystkiego..
      ...Zdarza mi się powtarzac w myślach:"..nie znałam Go takiego.." - i to jest najpiękniejsze...każdego dnia otwiera przede mną drzwi do nowej (innej) rzeczywistości..Dzięki Niemu widzę to samo ale już inaczej...
      Jest tak samo ale już inaczej........."...- to Ty pisałaś .... szkoda ze tak "szybko" o własnych słowach zapominasz :( Panu Bogu sprawiasz przykrośc bo uważasz że On nie kocha Ciebie :( a to bzdura i to na maxa !!!!
      Pomodle się za Ciebie !

      Usuń
    2. "Wiem że otacza mnie MIŁOŚĆ,ale nie mogę jej poczuć..
      Umieram z pragnienia na środku oceanu....
      ...
      Jakie to straszne
      Żyć tylko "w sobie"..."

      - myślę, że naprawdę rozumiem co piszesz... pewnie CIę to nie pocieszy, ale myślę, że każdy w Twojej sytuacji by tak czuł... i jest wielu ludzi którzy tak czują, a części z nich się udaje z tego wyjśc... i znaleźć miłość tak, że mogą ją poczuć....

      A jeśli we wszystkich wzbudzam awersję..???

      -jak czytam Twoje wpisy tak osobiste i otwarte tak mówiące wprost o głodzie miłości, który pewnie każdy jakoś zna, to we mnie jest pragnienie żeby podjąć dialog.... dla mnie nie ma nic bardziej poruszającego niż uczucia, potrzeby ludzkie, relacje....

      jak piszesz:
      ..uśmiechnął się tylko i odszedł...
      to mam ochotę zapytać:
      -kto odszedł i nie zobaczył tego pragnienia miłości...nie zdołał odpowiedzieć...?, co się stało?

      albo jak piszesz:
      ".i podobna wieczność przede mną...bo wiem,że to nigdy się nie skończy..."
      to chciałabym zapytać:
      -czego pragniesz?, o co prosisz?, jak byś chciała żeby było?, może możnaby razem poszukac rozwiązania, jak to znaleźć... , kiedyś napisałaś na blogu, że piszesz, bo samo pisanie Ci pomaga... tez to rozumiem, ale mam wrażenie że piszesz o czymś, co czujesz najgłębiej, co jest tak prawdziwe, wiec jak miałoby to mnie nie poruszać?....

      Usuń

Prześlij komentarz