"...jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi...", czyli o nowym człowieku...

Iz 62,1-5

Przez wzgląd na Syjon nie umilknę,
przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę,
dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza
i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia.
Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość
i chwałę twoją wszyscy królowie.
I nazwą cię nowym imieniem,
które usta Pana oznaczą.
Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana,
królewskim diademem w dłoni twego Boga.
Nie będą więcej mówić o tobie "Porzucona",
o krainie twej już nie powiedzą "Spustoszona".
Raczej cię nazwą "Moje <w niej> upodobanie",
a krainę twoją "Poślubiona".
Albowiem spodobałaś się Panu
i twoja kraina otrzyma męża.
Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę,
tak twój Budowniczy ciebie poślubi
,
i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy,
tak Bóg twój tobą się rozraduje.
Oto co Pan obwieszcza
wszystkim krańcom ziemi:
«Mówcie do Córy Syjońskiej:
Oto twój Zbawca przychodzi.
Oto Jego nagroda z Nim idzie
i zapłata Jego przed Nim.
Nazywać ich będą "Ludem Świętym",
"Odkupionymi przez Pana".
A tobie dadzą miano: "Poszukiwane",
"Miasto nie opuszczone"».

Przyszedłszy na świat, Nowy Człowiek daje mi (nam) udział w swoim Życiu i w swojej Świętości [sprawiedliwość (...) błyśnie jak zorza i zbawienie (...) zapłonie jak pochodnia]. Pan obdarza mnie (nas) nowym imieniem [I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana oznaczą]. Prorok Izajasz pisze o Jerozolimie jako o Nowym Mieście: Nie będą więcej mówić o tobie "Porzucona", o krainie twej już nie powiedzą "Spustoszona". Raczej cię nazwą "Moje <w niej> upodobanie", a krainę twoją "Poślubiona" (...). A tobie dadzą miano: "Poszukiwane", "Miasto nie opuszczone"... Bóg szuka nowych ludzi... Ma upodobanie w swoich wybranych... W Jezusie "poślubia" ukochanych [jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi]... Novum, które przynosi Człowiek - Bóg jest też zaproszeniem do przyjęcia Bożych darów - nowej wiary, nadziei i miłości oraz nowej mentalności. Pan pozwala mi (nam) uczestniczyć w Bożym widzeniu świata. Dzięki Nowemu Człowiekowi mogę (możemy) dojrzeć niewidzialny horyzont świata. Bóg Wcielony sprawia, że otwierają się przede mną (nami) wielkie możliwości... Jako nowy człowiek (nowi ludzie) jestem powołany (jesteśmy powołani) do tworzenia nowego świętego Ludu [Nazywać ich będą "Ludem Świętym", "Odkupionymi przez Pana"]...
Św. Paweł pisze: "Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto <wszystko> stało się nowe (2Kor 5,17)...

Komentarze

  1. "Novum, które przynosi Człowiek - Bóg jest też zaproszeniem do przyjęcia Bożych darów - nowej wiary, nadziei i miłości oraz nowej mentalności."..- ..co to znaczy?Wierze wciąż tak samo..., nic się nie zmienia..nadzieja,to gaśnie ,to rozbłyska malym płomieniem..Nowa miłość-.. to w ogóle nie kojarzy mi się dobrze...
    " Pan pozwala mi (nam) uczestniczyć w Bożym widzeniu świata."-..mnie nie.
    " Dzięki Nowemu Człowiekowi mogę (możemy) dojrzeć niewidzialny horyzont świata.'-..nic nie widze i mam dość widzenia tego,czego nie ma..
    " Bóg Wcielony sprawia, że otwierają się przede mną (nami) wielkie możliwości..."-...... wielkie. możliwości..(?)...
    Gdyby było tu chociaż jedno zdanie tak "po ludzku"..proste i zrozumiłe...Takie prosto z serca i do serc....

    Dla mnie z całego tego fragmentu ważne (!!) jest tylko to zdanie:
    "... jak oblubieniec weseli się z oblubienicy,
    tak Bóg twój tobą się rozraduje." - ... Bóg,który się mną weseli...Czy to możliwe?? Czy możliwe abym potrafila dać komuś (Bogu) radośc??Żebym była powodem do radości?? Czy naprawdę ,tak szczerze ktoś może radować się tym, że jestem??Marzę o tym żeby sprawiać Bogu radośc ale nie umie w to uwierzyć,że Bóg patrząc na mnie może czuc radość..nie umię..nie potrafie w to uwierzyć..Nigdy nie czułam się potrzebna...NNigdy nie czułam się oczekiwana..Nigdy nie czułam,że komus sprawiłam radość..Nigdy nie dane mi było odczuć,że ktoś cieszy się z mego powodu..że ktoś cieszy się ,że jestem.....

    ..Dać Bogu radość...
    Czy Bóg naprawdę jest szczęśliwy patrząc na mnie??-Czy odwraca wzrok?....Bo ja uwielbiam na Niego(w Niego) " patrzeć'...
    Czy lubi kiedy do Niego mówię?-Czy słucha odniechcenia?...Bo ja,oczekuję i wyczekuję Jego Słów...mogłabym słuchać i słuchać...
    Czy raduje się z mojej obecności?-Czy przyjmuje mnie z grzeczności?...Bo ja,jestem u szczytu szczęścia,gdy do mnie przychodzi....
    Dawać Bogu radośc...-Czy potrafie??...Chyba nigdy w życiu nie doświadczyłam wzajemnośći.....
    Co mam zrobić,żeby Bóg rozradował się mną???Żeby dać Mu radośc...

    Ciągle się staram.....

    2Tm4,,22+++

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..."Bóg,który się mną weseli...Czy to możliwe?? Czy możliwe abym potrafila dać komuś (Bogu) radość?? Żebym była powodem do radości?? Czy naprawdę, tak szczerze ktoś może radować się tym, że jestem??"... Wierzę, że Pan Bóg NAPRAWDĘ się cieszy! Słucha, bo chce... A chce, bo kocha... Jestem przekonany, że podobnie jest z relacjami między ludźmi. Tu też może panować (rządzić) miłość.
      2Tm 4,22 +++

      Usuń
    2. "Nigdy nie czułam się potrzebna...Nigdy nie czułam się oczekiwana..Nigdy nie czułam,że komus sprawiłam radość..Nigdy nie dane mi było odczuć,że ktoś cieszy się z mego powodu..że ktoś cieszy się ,że jestem....."

      Tak bardzo rozumiem to co piszesz... i mam wrażenie, że to dziecko w Tobie płacze, bo potrzebuje utulenia... Naprawdę jest dla mnie trudna myśl, ze Twoje odczucie jest takie, ze nia ma nikogo kto by to dziecko utulił...

      "Czy naprawdę ,tak szczerze ktoś może radować się tym, że jestem??"

      ja weszłam na bloga, żeby zobaczyć jak się czujesz... nie mogę powiedzieć, ze się cieszę z tego, co piszesz, bo bardzo cierpisz, a jednak podziwiam Twoją odwagę i jakoś się cieszę, że masz siłę wytrzymać w takiej prawdzie o ogromnym głodzie miłości, który czujesz...myślę, że wielu ludzi, czując coś takiego, uciekłoby w taki czy inny sposób.... na ile mogę usłyszeć, nie znając Ciebie, to chciałam Ci powiedzieć, że takie pragnienie miłości, relacji , które jakoś muszą być pragnienieam dziecka skoro piszesz, że nigdy nie doświadczyłaś wzajemności.... to się da znaleźć w relacjach i zaspokoić w dorosłym życiu.... myślę, że przynajmniej jedną książkę o tym mogłabym Ci polecić...choć oczywiście ważniejsze byłoby spotkanie odpowiednich ludzi...
      proszę nie miej mi za złe, że piszę tak bezpośrednio, ale dla mnie jest ważne, co się z Tobą dzieje i co czujesz i dlatego pozwalam sobie napisać, co ja czuję...
      porusza mnie tez to co napisałaś

      "-..nic nie widze i mam dość widzenia tego,czego nie ma... "

      myślę, że Ty bardzo dużo słyszysz i widzisz i rozumiesz.... skoro potrafisz dotrzeć do takich uczuć w sobie jak pragnienie miłości, tego, żeby ktoś pragnął Ciebie dla Ciebie samej.... ale też żeby pragnął Ciebie, bo to jest źródło radości.... może w tych pragnieniach jest odpowiedź i siła do tego żeby znaleźć to czego szukasz....

      Usuń
    3. ......

      "Zazwyczaj jest tak, że to, co potrafimy zrozumieć , potrafimy także wcielić w życie; ale z miłością inaczej , tutaj więcej czujemy , niż potrafimy wcielić w życie..." (J.Tischner,cyt.z T.Ponikło "Józef Tischner myślenie według miłości Ostatnie słowa" str.295 ).

      ......

      2Tm4,22+++

      Usuń
    4. Oczywiście integracja ciała, psychiki, ducha to jest wyzwanie i dar Ducha Świętego, ale czy to znaczy, że nic się nie stanie jak nie będziemy się starać "wcielić to co czujemy w życie"?... Można tak, ale wtedy się bardzo cierpi.... to jest przecież źródło ogromnego cierpienia jak ktoś nie żyje zgodnie, albo chociaż nie próbuję żyć zgodnie z tym, co czuje i głęboko pragnie.... psychologia mówi, że emocje są bezcenną informacją o nas i o tym czego tak naprawdę pragniemy..... choć oczywiście należy pamiętać o używaniu rozumu przy podejmowaniu decyzji,,,,

      Usuń

Prześlij komentarz