"...wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi...", czyli o Bożym dziecięctwie...

Rz 8,14-17

"Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale."

Życie chrześcijanina to Życie w Duchu Świętym. Prowadząc życie duchowe, jedną z kluczowych decyzji, jaką możemy podjąć, jest zgoda, by dać się prowadzić Duchowi. Św. Paweł pisze: wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi (...). Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi... Zatem Duch Święty przekonuje nas, że jesteśmy DZIEĆMI OJCA! Żyjąc w Duchu, możemy doświadczyć, że Bóg kocha swoje córki i synów!!! Apostoł narodów pisze, że do Boga możemy z wielką czułością wołać: «Abba, Ojcze!» Hebrajskie słówko Abba można przetłumaczyć: "Tatusiu", "Tato". Tak do kochanego ojca zwracały się dzieci tylko w domu... Abba przywołuje klimat największej intymności... Duch Święty sprawia również, że czujemy się wolni, daje nam Bożą moc i zabiera lęk [Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni]. Autor Listu do Rzymian przekonuje nas, że - jako dzieci Boga Ojca - jesteśmy dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa...

Komentarze

  1. ...Każde dziecko potrzebuje miłości i czułości..potrzebuje bliskości swego rodzica..Spotkań,rozmów,uśmiechów,pieszczot i przytulania.....

    Moje przytulanie do Ciebie,to modlitwa. Adoracja.Obecność...długie "rozmowy"...jeszcze dłuższe chwile milczenia...
    Twoje przenikanie...
    Moje otwieranie i wyczekiwanie...
    Przy Tobie czuję się bezpieczna...

    Jak dziecko patrzę w niebo .....
    Czasem na moim czarnym i pochmurnym niebie pojawia się Twój uśmiech...Tęcza - magiczny znak Twojej obecności i nadziei...
    Im ciemniejsze niebo,tym piękniejsza i bardziej widoczna....
    Czasem stoję pod nią w strugach deszczu...
    Cała przemoknięta... Drżąca ze strachu i zimna....
    Po twarzy coś spływa..nie wiem czy to deszcz,czy moje łzy...??
    ...Czy Twoja Łaska..Ożywcza Łaska..(.!!) , którą Duch Święty wlewa do mego serca,a z nią siłę i moc...
    Podnosze głowę i patrzę...zza horyzontu wychodzi Słońce,Twoje Światło,na moim granatowym,ciemnym niebie...
    I widzę jak kroczysz do mnie po tej tęczy,otwierasz ramiona,uśmiechasz się i wołasz mnie....
    Ocieram więc zapłakana twarz i pozwalam się prowadzić Twemu Duchowi..i zaczynam biec do Ciebie po tej tęczy..co raz szybciej i szybciej ,choć pod górę..i gdzieś tam w połowie drogi (tęczy :)..)spotkamy się...nie mogę się już doczekać,tak bardzo pragnę ,abyś mnie przytulił...mocno przytulił....TATUSIU...........

    2Tm 4,22+++

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz