"Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu...", czyli o Bożej młocce...

Łk 3,10-18

"Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę."

Do Pana Boga jest droga...
Pytamy: Cóż (...) mamy czynić?
Adwentowy głos odpowiada: czyńcie, jak wam wyznaczono. (...) poprzestawajcie na swoim... Słowem: nie bądźcie źli, czyńcie dobro... Respektujcie prawo...
Czy to wystarczy?
Nie. Adwentowy głos odpowiada: ...idzie mocniejszy ode mnie (...). On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem... Prawo nie wystarczy. Potrzebny jest dar z Nieba... Bóg, który przychodzi... Chrystus Pan... Tchnienie Ducha Świętego... Boży ogień...
Po co?
Adwentowy głos odpowiada: Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym... Zbawiciel przyjdzie z Nieba, żeby ogniem Ducha Świętego oczyścić zboże... To, co dobre, ocali, a to, co złe zniszczy...
Pan Jezus, zaproszony przez nas, będzie wchodził do serc i robił Boże porządki... Pan będzie działał - przeprowadzi remont, odrodzi, odnowi, oczyści, uzdrowi, uwolni, przebaczy... W trzecim tygodniu Adwentu jest czas na Boże PRZYJŚCIE... Zbawienny czas Bożej młocki.

Komentarze

  1. .... cholernie ciężko jest "odczepić" sie od tego blogu gdzie najpierw pisałam jako smerfetka poźniej "powróciłąm" i "jestem" z new ksywką owieczka .... trochę czasu tu spędziąłam.... wiele łez wylałąm.... nie przespałąm sporo nocy przez..... wiem że wyjde na wariatkę ale mam to gdzieś : "Pan Jezus, zaproszony przez nas, będzie wchodził do serc i robił Boże porządki.."...- .... Jezus nie powinien czekać na zaproszenie tylko sam działać ... nie powinien traktować człowieka jako "bilet" na spektakl itp Przecież Bóg widzi wszystko co się wewnatrz mnie dzieje wiec nie powienien czekać na zaproszenie - tym bardziej że szatan maci na całego i np mi jest ciężko z szatanem walczyć - Bóg skoro to widzi to poiwnien do mnie przyjść z dwojoną moca a nie czekać aż ja "odróżnie" głos szatana od głosu Boga ....Szatan potrafi tak macić i kusic aż w końcu mu sie uda tym bardziej gdy Bóg bedzie czekał na zaproszenie..... Skoro widzi mnie to na co Mu zaproszenie ? Bardzo bym chciałą żeby pomógł mi w walce ze złęm, wszak w ostatnich dniach jest bardzo źle.... diabeł wyczuł moja słabośc i szepcze do ucha durne pomysły.... pomysły nienawiści itp ..... cała noc walczyłam z pokusa ogladniecia porno (już nie mówiac o reszcie jego pomysłów)generalnie już byłam prawie pewna iż bedzie tzw powtórka z przeszłości.... udało mi się ....nie wiem jak wszak nie modlę się ale udało sie.... co prawda po takim mętlkiu w głowie nie poszłam do kosćioła bo nie mam dosłownie siły ...sztana pomysły to jak dosłwonie pranie mózgu .... pewnie nie tedy droga ale jestem tylko osoba której brakuje siły (bo jej nie dostaję od Pana) ... inni po prostu dostaja ja za mnie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Pan Bóg stoi u drzwi i kołacze... (Ap 3,20). A klamka jest po naszej stronie... Jezus nie posługuje się przemocą i przymusem... Jest cudownie delikatny, gdyż nie chce naruszać naszej wolności... Nie instrumentalizuje nas (piszesz, że Bóg traktuje nas jak "bilet" na spektakl..., przyznam, że nie rozumiem...). Jeśli Bóg widzi mnie potrzebującego i widzi, że otwieram serce, przychodzi... Wierzę w to głęboko!
      Co do mącenia ze strony złego..., walka trwa i będzie trwała... Ciągle się modlę, żeby Pan dał mi dar wewnętrznego rozpoznania..., żebym mógł odróżnić dobro od zła... Summa summarum, to Jezus, który ma wiejadło, ciągle "filtruje" mnie... To, co dobre, zostawia, a to, co złe, niszczy ogniem Miłości...
      Lb 6,24nn +++

      Usuń
    2. Owieczka, jestem pełna podziwu dla Ciebie za Twoją odwagę. Po stylu Twoich wypowiedzi już we wrześniu zorientowałam się, że Owieczka to Smerfetka. A po Twoich wypowiedziach na temat "niemożności zapomnienia swojej przeszłości i wybaczenia sobie" czułam podskórnie, duchowo, że mamy więcej wspólnego niż mogłabyś przypuszczać.
      Też doświadczyłam takiego stanu w jakim Ty się teraz znajdujesz. Też pytałam Boga dlaczego nie działa, dlaczego nie przychodzi, a przecież widzi co się dzieje wewnątrz mnie.Także nie byłam w stanie się modlić. Moją modlitwą było wewnętrzne wycie, błaganie Boga, żeby coś zrobił. Modlitwą był mój nieustanny płacz-nawet nie wiedziałam, że człowiek może mieć w ciele tyle łez...Nie będę udzielała Ci rad, bo wiem, że w tym trudnym czasie rady nie działają. Mogę Ci jedynie powiedzieć co mi pomogło: czytanie niektórych fragmentów Pisma Świętego. Czytałam je mechanicznie, ale Słowo BOGA ma tę MOC, że nawet czytane od niechcenia, bez przekonania, mechanicznie, machinalnie, DZIAŁA! A powtarzane bez przerwy wrasta głęboko w nasze serce wyzwalając w nim wiarę w to SŁOWO. Takimi fragmentami były dla mnie:
      Joz 1,8n
      Sdz 6,12
      Ps 101
      Ps 121
      Iz 1,18
      Iz 12,6
      Iz 35,6b-7a.10
      Iz 38,5b.9-20
      Iz 40,27-31
      Iz 41,9n
      Iz 41,13n.17b-20
      Iz 42,1-9
      Iz 43,1-5a.18n.25
      Iz 44,22
      Iz 49,14-16
      Iz 51,12-pierwszy wers
      Iz 54,4-10.14
      Iz 57,10b-11a
      Iz 58,11
      Iz 60,20
      Iz 62,3-5
      Iz 66,12n
      Ez 16,8
      Ez 36,26n
      Ez 37,12-14
      Czytałam te fragmenty kiedy tylko mogłam, uczepiłam się ich i SŁOWO BOGA zadziałało tak jak BÓG obiecał w tych wszystkich fragmentach. I choć smutek,rozpacz trwał bardzo długo, to jednak później przyszła radość i pokój nie z tego świata. Najważniejsze to przeczekać ten straszny czas, choć wiem, że trudno się uzbroić w cierpliwość gdy człowiek rozpada się od środka. Ale Bóg wie co robi. Czasem lekarz, żeby uratować pacjenta musi mu zadać wielkie rany, musi otworzyć ciało skalpelem,przecina skórę, mięśnie, kości. I choć to wszystko boli niemiłosiernie i wydaje się, że ten ból nigdy się nie skończy to jednak rany te zadawane są dla większego i ważniejszego celu niż cierpienie-dla uratowania życia. I tak samo Bóg musi zadać czasami bolesne rany, albo wykorzystuje rany które sami sobie zadaliśmy, żeby usunąć, wyciąć z nas to, co było nowotworem, co jest złe i niepozwalało nam żyć w pełni. Mi pomogło w najcięższych sytuacjach powtarzanie sobie zdania BÓG JEST DOBRY,BÓG NIE CHCE ŚMIERCI GRZESZNIKA,ALE ŻEBY SIĘ NAWRÓCIŁ I ŻYŁ!

      Wiedz Owieczko, że modlę się za Ciebie, o wypełnienie woli Bożej w Tobie, bo JEGO plan jest zdecydowanie najlepszy.

      Sdz 6,12

      Usuń
    3. BARDZO DZIEKUJE ZA ODPOWIEDZI:…

      Do x paca:

      Napisałam: że Bóg nie powinien traktować człowieka jako "bilet" na spektakl…- spróbuje ksieże wytłumaczyć co miałam na myśli chodzi mi o to że jak nie mam biletu na spektakl to nie zostanę wpuszczona…. Więc tak samo jak ja nie „wyślę” „zaproszenia” do Boga to nie zostane „wysłuchana”, „przytulona”, czyli Bóg mi nie pomoże…. Wg mnie nie powinno tak być bo skoro Bóg to Wielka Miłość to powinien sam wyciągnąć dłoń i nie patrzeć na to czy narusza moja wolność czy nie … ja też nieraz musze naruszyć jakies zasady w pracy dla dobra drugiej osoby…. Wiec dlaczego Bóg nie może…. ? Dlaczego tak twardo stoi przy zasadzie że to ja mam pierwsza „coś” zrobić…..” Pisze ksiądz: „Jeśli Bóg widzi mnie potrzebującego i widzi, że otwieram serce przychodzi...”… - księże czy nie byłoby piękniej gdyby było tak: Jeśli Bóg widzi mnie potrzebującego przychodzi…. A Nie czeka na otwarcie serca – bo tak naprawde każde serce gdy przeżywa taki stan jest otwarte i ono włąśnie tego potrzebuje…. Potzrebuje tego przyjścia Pana , potrzebuje „odczucia” tej bliskości Jego , potrzebuje Jego Ojcowskiej Dłoni która przytuli … włąśnie tego pragnie się , takiego zapewnienia o Jego obecności….. Na pewno nie odebrałabym tego jako naruszenie mojej wolności …. Przecież smucąc się i placzas nie ma się czasem nawet siły żeby cokolwiek wydusić z siebie bo głos załamuje się …… Czy przyjście wtedy Pana to naruszenie wolność???- nie sadze….. to byłaby tzw pomoc w potzrbie …. Do tego jak pomyśle o ewangelii Łk 10,25-37….i tam o 2 zdaniach tj : 1) Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął….., 2) Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem (...) pielęgnował go. (...) wyjął dwa denary…. Ksieże to biorac pod uwage iż „Jeśli Bóg widzi mnie potrzebującego i widzi, że otwieram serce, przychodzi...” to Bóg zachowuje się jak owy kapłąn który opisany jest w tej ewangelii…. bo On (Bóg)przejdzie obok mnie i jak ja nie powiem nic to się oddali (patrzry- lecz patrzy obok bo nie dałam znaku- zaproszenia ) a powienien zachować się jak samarytanin (opisane również w tej Ewang) widzac mnie (nas) powinien wzruszyć się i pierwszy wyciągnąć dłon a nie czekać na moje otwarcie serca…. Co Mu szkodzi zaryzykować???? Spróbowac???? Przecież to z Jego strony byłby miłosierny uczynek…. Do tego przecież księże w stanie takiego kryzysu wewnterznego (duchowego) gdzie jeszcze diabeł dział ze wzmożona siła – generalnie to skupia się człowiek na tej walce, na smutku, płączu , wiec tzw Boża pomoc samarytańska (bez zaproszenia,) byłaby celnym strzałem i pomocą a nie naruszeniem wolności…..

      Do Eowiny: nie rozumiem dlaczego piszesz że jesteś pełna podziwu dla mnie za moja odwage…. Ja jakoś odwagi w moim zachowaniu nie widzę, nie zauważam… :( …. ….DZIEKUJE za Modlitwe i za fragmenty Pisma Sw…- spróbuje zrobic sobie taka ściągę z nich na kartce i mieć je przy sobie w torebce….. Ps. Ty zapewniłaś mnie o Modlitwie za mnie to chce żebyś wiedziała że modlisz się za osobę która Tobie zazdrości ….a szatan tak wykorzystał tą moja zazdrość w stosunku do Ciebie iż zrodziłą się nawet nienawiść….. Chcę żebyś to wiedziała …. Zrozumiem również jak po tym co napisałam nie będziesz miała chęci za mnie modlić się….. Musiałam to napisac wszak chce żebyś o tym wiedziała …..Pozdr….








      Usuń
    4. Owieczko,
      jestem pełna podziwu dla Twojej odwagi, bo ją masz. Mało kto przyznałby się na blogu, do jakich grzechów szatan chciał go skusić. Mega szacunek dla Ciebie za to!A to, że mi zazdrościsz czy nienawidzisz mnie to nic nie zmienia jeśli chodzi o moją modlitwę za Ciebie. A nawet to jeszcze bardziej wzmaga moją modlitwę za Ciebie.
      Myślę, że operacja jaką Bóg teraz przeprowadza na Tobie powiedzie się-ja to wiem :)

      Z Bogiem
      Iz 43,1-5a!!!!!!!!!!!!! :)

      Usuń

Prześlij komentarz