"Spójrz, Ja daję w twoje ręce Jerycho...", czyli o strategii walki duchowej...

Joz 6,1-14

"Jerycho było silnie umocnione i zamknięte przed Izraelitami. Nikt nie wychodził ani nie wchodził. I rzekł Pan do Jozuego: «Spójrz, Ja daję w twoje ręce Jerycho wraz z jego królem i dzielnymi wojownikami. Wy wszyscy, uzbrojeni mężowie, będziecie okrążali miasto codziennie jeden raz. Uczynisz tak przez sześć dni. Siedmiu kapłanów niech niesie przed Arką siedem trąb z rogów baranich. Siódmego dnia okrążycie miasto siedmiokrotnie, a kapłani zagrają na trąbach. Gdy więc zabrzmi przeciągle róg barani i usłyszycie głos trąby, niech cały lud wzniesie gromki okrzyk wojenny, a mur miasta rozpadnie się na miejscu i lud wkroczy, każdy wprost przed siebie».
Jozue, syn Nuna, wezwał kapłanów i rzekł im: «Weźcie Arkę Przymierza, a siedmiu kapłanów niech weźmie siedem trąb z rogów baranich przed Arką Pańską». Po czym rozkazał ludowi: «Wyruszcie i okrążcie miasto, a zbrojni wojownicy niech idą przed Arką Pańską».
I stało się, jak Jozue rozkazał ludowi. Siedmiu kapłanów, niosących przed Panem siedem trąb z rogów baranich, wyruszyło grając na trąbach, Arka zaś Przymierza Pańskiego szła za nimi. Zbrojni wojownicy szli przed kapłanami, którzy grali na trąbach, a tylna straż szła za Arką, i tak posuwano się, stale grając na trąbach.
A Jozue dał ludowi polecenie: «Nie wznoście okrzyku, niech nie usłyszą głosu waszego i niech żadne słowo nie wyjdzie z ust waszych aż do dnia, gdy wam powiem: Wznieście okrzyk wojenny! I wtedy go wzniesiecie». I tak Arka Pańska okrążyła miasto dokoła jeden raz, po czym wrócono do obozu i spędzono tam noc. Jozue wstał wcześnie rano, kapłani wzięli Arkę Pańską, a siedmiu kapłanów niosących siedem trąb z rogów baranich szło przed Arką Pańską, grając bez przerwy na trąbach w czasie marszu. Zbrojni wojownicy szli przed nimi, a tylna straż szła za Arką Pańską i posuwano się przy dźwięku trąb. I tak okrążyli miasto drugiego dnia jeden raz, po czym wrócili do obozu. Przez sześć dni codziennie tak czynili."

1. Jerycho było silnie umocnione i zamknięte przed Izraelitami... Stoję w obliczu wielkiego zadania (wyzwania). To mój problem...

2. I rzekł Pan do Jozuego... Bóg, który wie, że przede mną ciężkie zadanie, działa. Daje mi Słowo...

3. Spójrz, Ja daję w twoje ręce Jerycho... Primo: przypomina, że jest Królem wszelkiego stworzenia i jako Pan powierza mi cząstkę swojego Królestwa - Ziemię Obiecaną...

4. ...będziecie okrążali miasto codziennie jeden raz (...). Siódmego dnia okrążycie miasto siedmiokrotnie, a kapłani zagrają na trąbach. Gdy (...) zabrzmi przeciągle róg barani i usłyszycie głos trąby, niech cały lud wzniesie gromki okrzyk wojenny... Secundo: przedstawia mi swój plan rozwiązania problemu (projekt ZBAWIENIA)...

5. Jozue (...) wezwał kapłanów i rzekł im: «Weźcie Arkę Przymierza, a siedmiu kapłanów niech weźmie siedem trąb z rogów baranich przed Arką Pańską»... Wierzę Panu i chcę, aby plan Boży się spełnił...

6. I stało się, jak Jozue rozkazał ludowi... I dzieje się tak, jak chce Bóg...

Komentarze

  1. Odnośnie Jerycha przypomniała mi się ciekawa myśl z kazania o Bartymeuszu - niewidomym żebraku, który wołał za Jezusam "Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną", gdy Jezus wychodził z Jerycha(Mk 10,46-52)
    Otóż kaznodzieja zauważył, że Jezus prawdopodobnie wracał tą samą drogą którą wchodził do Jerycha, czyli ten niewidomy mógł wcześniej zawołać, ale zdecydował się na to w ostatnim momencie...
    całe szczęście... mam wrażenie, że w życiu mogą być takie momenty, że po prostu trzeba zrobić ruch, zawołać, poprosić, przyjąć pomoc i nie można czekać w nieskończoność...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..wiesz,a ja nie wierze w to ,że Jezus przeszedłby obojętnie obok tego żebraka nawet gdyby ten nie zawołał głośno...

      ufam,że Pan ,który zna nasze serca ,potrafi usłyszeć ich niemy krzyk ......(!!!)

      ufam,ze nie przejdzie obojętnie... że ujrzy oczekjącego pomocy i zareaguje...

      sam zareaguje(!!)
      patrząc sercem i w głąb serca...
      słuchając sercem serca...

      2Tm4,22+++

      Usuń
    2. są momenty gdy człowiek już nie woła...

      lęk przed odmową wiąże i paraliżuje..

      wolisz nie wołać bo wtedy nie usłyszysz odmowy...(!)

      2 Tm4,22+++

      Usuń
  2. Napisałaś, że "nie wierzysz, że Jezus przeszedłby obojętnie" i że "ufasz"... to mnie bardzo porusza w kontekście tego zdania Jezusa : "Twoja wiara Cię uzdrowiła"...
    Mam ogromną nadzieję, że "Twoja wiara Cię uzdrowi" :)
    Ja to z kolei słyszę tak:
    zgadzam się z Marcinem Gajdą, (http://www.przyjacielemm.pl/index.php/nagrania/inne/zembrzyce-2015; http://www.przyjacielemm.pl/index.php/nagrania/sesje/sesja-2013 (katecheza o wierze)) że wiara jest jakimś zaciemnieniem umysłu i po prostu przyjmowaniem Bożego życia... że nie chodzi o to, że ja sobie w umyśle powiem: jestem dzieckiem Boga i że Bóg mnie kocha - że na poziomie umysłu zdobędę takie przekonanie... podoba mi się jak Gajda mówi ludziom którzy przychodzą i mówią mu: ja już nie wiem czy ja wierzę... jeśli się wiernie modlą itp. to Marcin im mówi (jest kierownikiem duchowym także osób duchownych): zaczynasz doświadczać prawdziwej natury wiary...na ile ja to mogę zrozumieć i jakoś wyrazić to z wiarą chodziłoby o to, żeby doświadczyć Bożego życia w sobie... my już mamy to życie w sobie tylko w wyniku zranień, pewnych wyborów odcinamy się od tego zycia... może to oznacza: "Twoja wiara Cie uzdrowiła" czyli coś w nas spowodowało uzdrowienie... ale nie umysł (Jezus powiedział: nawracajcie się czyli zmieniajcie myślenie), tylko to Boże życie w nas - ono się ujawniło, zatętniło i przyniosło uzdrowienie...
    Moim zdaniem wiara to jest coś czego doświadczył Hiob... On był przekonany, że cierpi niewinnie i prawdziwy w całym swoim rozgoryczeniu, żalu, rozczarowaniu, frustracji... Pokora to jest przecież stawanie w prawdzie... I Bóg się objawił – i to doświadczenie uciszyło emocje Hioba... Pośród swojego doświadczenia – bólu, cierpienia Hiob doświadczył Boga...Kiedyś by mi się wydawało, że w przypadku Hioba wiarą byłoby wmawianie sobie, że wszystko ma sens itp... Ale teraz sądzę, że wiara to jest wychodzenie ze schematów myślenia (przyjaciele Hioba), z lęku który podpowiada umysł, a przyjmowanie tego kim się naprawdę jest, stawanie w prawdzie wobec tego i wtedy Bóg się objawia... Skoro Trójca Święta zamieszkuje najgłębsze tajnie naszego wnętrza to przecież schodząc w głąb tego kim jesteśmy odkrywamy Boga...
    Wracając do Ewangelii Marka i Bartymeusza... poruszające jest dla mnie, że Jezus nie tylko sam nie zareagował, ale jeszcze pozwolił Bartymeuszowi wołać... i wołać.... jakie to byłoby upokarzające dla mnie... nie tylko siedzieć i żebrać, ale jeszcze tak nalegać i to wbrew niecierpliwości tłumu, który nastawał na niego żeby umilkł... gdyby tylko siedział to mógłby mieć nadzieję że większość ludzi go nie zauważy a tak to każdy go usłyszał i jeszcze doświadczył niecierpliwości i odrzucenia ze strony tego tłumu... i dopiero wtedy Jezus zareagował... I to jeszcze chociaż to było oczywiste czego potrzebuje to Jezus go zapytał: czego chcesz (nawet wtedy Jezus nie zrobił sam ruchu) ... I to jest genialne u Bartymeusza, że wołał i że odpowiedział na to pytanie... został uzdrowiony.. ale co go uzdrowiło?.... Jego własna wiara czyli powiedziałabym wierność temu kim naprawdę był... wbrew tłumowi i nawet wbrew pewnemu zwlekaniu Jezusa... Ja myślę, że Jezus „zwlekał”, żeby objawić Bartymeuszowi kim on naprawdę jest... że ma tyle siły że potrafi wołać, że w nim samym jest życie: w Jego pragnieniu miłości, poruszeniu wobec informacji o przechodzącym Jezusie, że może zaufać sobie – życiu w sobie, swojemu pragnieniu, żeby widzieć... że nie jest tym kim pewnie się czuł żebrząc u bram Jerycha – kimś gorszym tylko kimś, kto potrafi wstać, zostawić swój płaszcz i zacząć nowe życie...
    Ta Ewangelia to jest zaproszenie dla mnie, żeby się nie zniechęcać tym, że ktoś nie rozumie, albo mi sam nie daje, ani w ogóle żadnymi okolicznościami tylko być wiernym pragnieniom mojego serca.... i po prostu sięgać po to, czego naprawdę pragnę... czasem będzie to oznaczać: wołać, prosić, przyjmować...

    OdpowiedzUsuń
  3. ...podpisuję się obiema rękami...
    Lb 6,24-26
    +++

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz