"Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem...", czyli o MIŁOŚCI...

Oz 11,1-9

"Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu.
Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie,
a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła.
A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem;
oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich.
Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę -
schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Powrócą do Egiptu i Aszszur będzie ich królem, bo się nie chcieli nawrócić.
Miecz będzie szalał w ich miastach, wyniszczy ich dzieci, a nawet pożre ich twierdze.
Mój lud jest skłonny odpaść ode Mnie - wzywa imienia Baala, lecz on im nie przyjdzie z pomocą.
Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu?
Jakże cię mogę równać z Admą i uczynić podobnym do Seboim?
Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności.
Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę,
albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja - Święty,
i nie przychodzę, żeby zatracać."

To jeden z najbardziej przejmujących fragmentów ze Starego Testamentu, w których Bóg objawia swoją nieskończoną ojcowsko - macierzyńską MIŁOŚĆ do człowieka...
1. Ileż czułości słychać w zdaniach - wyznaniach: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem. (...) przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem (...). Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go... Bóg nie lubi dystansu. Jest tak blisko nas... Z delikatnością obejmuje nas, jak matka karmiąca swoje dzieci - przyciskająca swoje maleństwa do piersi i szczodrze obsypująca pocałunkami; i jak ojciec - cierpliwie uczący swoje córki i swoich synów stawiania pierwszych kroków i zapewniający: "Moje DZIECKO - mój SKARBIE, w RĘKACH TATY jesteś bezpieczne"...
2. Z drugiej strony ileż dramatyzmu zawiera się w zdaniach: Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie. (...) nie rozumieli, że troszczyłem się o nich... MIŁOŚĆ Boga jest nieodwzajemniona... Ciągle nie rozumiemy, co Pan dla nas (z)robi(ł)...
3. Na końcu prorok Ozeasz objawia nam wizję MIŁOŚCI bezwarunkowej: Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu? (...) Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem... Wobec ludzkiej obojętności (nie-miłości) i grzechu, Serca Stwórcy drży z bólu, ale Bóg nie chce się gniewać ani karać ludzi... Bóg obiecuje, że (na) zawsze będzie z nami i wszystko nam przebaczy: pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać...

Komentarze

  1. "Duszę, która zdecydowała się służyć Bogu całkowicie, karmi On i umacnia w duchu, oraz obdarza pieszczotami na sposób czułej matki. Matka bowiem, tuląc do piersi maleńkie dziecię, ogrzewa je swym ciepłem, karmi mlekiem - lekkim i słodkim pokarmem. Pieści je również i nosi na swych rękach. Gdy jednak dziecię dorasta, umniejsza matka pieszczoty, ukrywa swoją czułą miłość, a słodki pokarm zaprawia goryczą. Nie nosi go na rękach, lecz każe mu stąpać własnymi nóżkami, aby powoli wyzbyło się słabości i zabierało do rzeczy większych i istotniejszych" (Św.Jan od Krzyża Noc Ciemna I, 1,2)

    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za cytat z klasyki duchowości... Ładne ujęcie Bożej pedagogii...
    2 Tm 4,22
    +++

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz