"WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ!!!", czyli dramat w czterech aktach...

 Łk 5,1-11

"Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim."

Zdarzyło się raz... To dramat w czterech aktach (ks. Józef Tischner powiedział kiedyś, że greckie słowo drama oznacza "spotkanie"). Spotkanie Boga i człowieka w czterech odsłonach...

Akt I
Pan chce głosić Słowo nad jeziorem Genezaret. Tłumy ludzi przyszły, aby słuchać nauki Jezusa (tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego)... Nauczyciel wybiera Szymona, tzn. łódź Szymona, aby stąd przemawiać i ogłaszać Ewangelię (Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy)... Szymon przyjmuje Pana do siebie - otwiera się na Słowo Jezusa, a Pan głosi Dobrą Nowinę, choć z jednej strony wszystkim, to jednak przede wszystkim, a raczej przed wszystkimi - Szymonowi... Rybak jest dumny... Został wybrany... Słucha...

Akt II
Jezus kończy przemowę (przestał mówić). I wtedy Szymon słyszy: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!!! Co to oznacza? Pan nie jest rybakiem, a prosi, żeby odpłynął... Na głębię... Jezus chce, żeby jeszcze raz wyruszył do miejsca, dokąd zwykle wyprawiali się rybacy, aby dokonywać połowów... WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ!!! Duc in altum! To oznacza, że rzeczywistość nie jest płytka i płaska. Jest poziom głębi... Są wyżyny... Świat to nie tylko wymiar fizyczny - to, co widzimy... To przede wszystkim wymiar metafizyczny - niewidzialny... Jezus oczekuje od Szymona wiary... Prosi, by rybak rozszerzył swoje widzenie (i rozumienie) świata... Dzięki wierze staje się to możliwe... Spojrzenie wiary pogłębia naszą percepcję rzeczywistości. Okulary wiary sprawiają, że widzimy to, co niewidzialne... Wiarą odkrywamy wymiar nadprzyrodzony i dotykamy rzeczy niedotykalnych... Wspomniany już ks. Tischner porównał kiedyś wiarę do trampoliny... Wyobraź sobie, (...) jezioro, nad jeziorem deski, jedna z tych desek jest trampoliną. Jeżeli dziś się odbijemy od tej trampoliny, możemy daleko polecieć i wylądować w świeżym nurcie. Natomiast jeżeli się z trampoliną miniemy, to nie polecimy nigdzie, tylko ugrzęźniemy na jakichś torfowiskach wiary (Ks. J. Tischner, J. Żakowski, Tischner czyta Katechizm, s. 15). Wszystko, co dobre i Boże, kryje w sobie głębię. Zatem żeby nie osiąść na mieliźnie i płyciźnie życia, żeby osiągnąć głębię, potrzebujemy wybić się z trampoliny - wiary... Ale rodzą się dwa pytania.  1. Co z częścią świata, która jest nie-dobra i nie-Boża? 2. Czy zło kryje w sobie głębię? Myślę, że odpowiedzi mogą brzmieć tak... 1. Przestrzeń zła jest szczeliną w Królestwie Bożym. 2. Zło jest bardzo niebezpieczne, gdyż - jak czarna dziura - chce wessać wszystkich, którzy wybierają królestwo ciemności... To były didaskalia (dygresje)... Wracamy do dramatu - spotkania...

Akt III
W Szymonie zaczyna się walka... W uszach rybaka z Kafarnaum ciągle brzmią Słowa Pana: WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ!!! Szymon tłumaczy Jezusowi: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. (!!!) Z jednej strony myśli: "Jezu, z cały szacunkiem, ale nie jesteś specem od ryb! Nie jesteś rybakiem! Skąd przyszło Ci do głowy, że teraz - w ciągu dnia - przypłyną ryby, które pozwolą się złowić? Przecież to niemożliwe! Ryby biorą w nocy, nie w dzień!" Szymon nie chce się skompromitować. Wie, że jeśli przeliczy się, poniesie klęskę - straci dobre imię, reputację, na którą pewnie ciężko pracował, przestanie być ceniony. Ryzyko jest wielkie. Na dodatek Szymon nie pracuje sam. Jest jednym z zarządców korporacji rybackiej. Ma wspólników - brata Andrzeja oraz Jakuba i Jana, synów Zebedeusza. W sercu rybaka trwa zażarta walka... Szymon nie wie, co zrobić... Widzi na brzegu jeziora rybaków, których zna i którzy stanowią konkurencję. Szymon już słyszy, jak  głośno wołają z pogardą: "Oto Szymon, biedny i naiwny rybaczyna z Kafarnaum... Głupiec, który wypłynął na jezioro, aby łowić wtedy, gdy żaden normalny rybak nie pracuje!" Jednak z drugiej strony Szymon ciągle słyszy Słowa Mistrza Jezusa: WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ!!! Duchowa walka wkracza w kulminacyjną fazę... Rybak podejmuje decyzję: na Twoje słowo zarzucę sieci!!! Ewangelista pisze dalej:  Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. (!!!) Dzieje się cud...

Akt IV
Zdawać by się mogło, że wszystko jest już jasne. Happy end! Ludzie na brzegu biją brawa! Jezusowi, że wiedział, że ryby przypłyną..., że sprawił cud... Szymonowi, że odniósł spektakularny sukces..., że się obłowił (wspólnicy, którzy przyszli z pomocą, napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały)... Ale duchowa walka nie kończy się. Diabeł kusząc przekonuje Szymona: "Jesteś niegodny tak wspaniałych darów! Jesteś grzesznikiem, a Jezus Bogiem! Nie zasługujesz na to, co ci się zdarzyło! Odejdź od Jezusa albo powiedz, żeby odszedł od ciebie!" Szymon podchodzi do Pana i szepcze: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny... Jezus nie zostawia rybaka samego w walce... Odpowiada na wątpliwości Szymona: Nie bój się! Pan sprawia, że w umyśle i sercu rybaka z Kafarnaum rodzą się pytania. Kto czyni człowieka godnym darów Bożych? Kto powołuje? Kto sprawia, że grzesznik zasługuje na bliskość Świętego? Kto??? Szymon zaczyna rozumieć, że uczestniczy w spotkaniu, które wszystko zmieni i zaważy na całej przyszłości. Słyszy Słowa: odtąd ludzi będziesz łowił... Sukces i bogactwo odchodzą w cień. Rybak Szymon (podobnie jak wspólnicy) zostawia wszystko i wybiera Jezusa. Wybrany przez Pana wybiera Pana...

...poszli za Nim... Koniec.

Komentarze

  1. Dramat w czterech aktach...??? :) ja tu widzę dwa akty...a gdzie dwa następne?? :)może przydałyby się "okulary wiary",abym zobaczyła to,co niewidzialne...:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...wszystko tworzy(ło) się powoli... :) Lb 6,24nn +++

      Usuń
  2. "Kiedy BÓG mówi, że ryby pływają w dzień, chociaż pływają w nocy, to ryby pływają w dzień.
    Kiedy BÓG mówi, że po wodzie się chodzi, chociaż się nie chodzi, to po wodzie się chodzi, bo ON TAK POWIEDZIAŁ!
    Więc kiedy wreszcie zrozumiesz, że kiedy BÓG mówi, że jesteś silniejszy od swojego grzechu, choć nie jesteś silniejszy, to jednak jesteś silniejszy?" Adam Szustak OP

    Zdanie:"Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci." jest właśnie wypełnieniem słów Jezusa:"Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie..." (Łk 9,23) Szymon zapiera się własnego sposobu myślenia, własnej logiki, która mówi mu, że w dzień się ryb nie łowi, bo ich nie ma o tej porze... Zaparcie się własnego sposobu myślenia, dotychczasowego sposobu myślenia, a przyjęcie Bożej logiki, Bożego sposobu myślenia... to się też nazywa METANOIA-NAWRÓCENIE-ZMIANA MYŚLENIA... Nawrócenie to uwierzenie, że SŁOWA BOGA się spełnią, choć w racjonalny sposób nie ma szans na spełnienie Bożej obietnicy. Zapominamy, że Boża racjonalność jest zupełnie inna od naszej, bo nasza jest ułomna, JEGO jest doskonała i prawdziwa... ZMIANA MYŚLENIA,ZMIANA LOGIKI ludzkiej na BOSKĄ... METANOIA...

    - A więc stare przepowiednie w pewnym sensie jednak się sprawdziły powiedział - Bilbo.

    - Oczywiście! - rzekł Gandalf. - Dlaczegóż by się nie miały sprawdzić? Chyba nie przestałeś wierzyć w proroctwa tylko dlatego, że sam przyłożyłeś ręki do ich urzeczywistnienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za powtórzenie cytatu o. Szustaka. I za mądrość Gandalfa... :) Lb 6,24nn +++

      Usuń

Prześlij komentarz