"Stało się...", czyli o Bogu, który działa...

Łk 9,28b-36

"(*) Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. (**) Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. (***) Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, (****) zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. (*****) A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, (******) gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli."

W niewielkim (składającym się z 9 wersetów) fragmencie Ewangelii święty Łukasza aż 6 razy posługuje się czasownikiem ginomai - "stać się". To zagadkowe greckie słówko pojawia się albo samo, albo ze spójnikiem kai ("i"); 5 razy w formie egeneto, czyli w trybie orzekającym czasu przeszłego dokonanego, co tłumaczymy: "(i) stał(o) się..." i raz w formie genesthai, czyli w formie bezokolicznika czasu przeszłego, co tłumaczymy w formie konstrukcji zdania podrzędnego czasowego: "gdy stał(o) się..." To, co dostrzegłem w perykopie o cudownej przemianie Jezusa na Górze Tabor, jest niemożliwe do wychwycenia, gdy widzimy tylko polski tekst. Wejdźmy do środka fragmentu o przemienieniu i zobaczmy, co dzieje się (staje się) na Taborze.

(*) "Stało się (to) jakieś osiem dni po tych mowach (to wiersz 28a, którego brak w dzisiejszej Ewangelii)..." Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić... Na początku perykopy ewangelista chce nas wprowadzić do Bożego świata, a raczej przekazać, że Boży świat staje się jedno z naszym - to, co niewidzialne, łączy się z widzialnym... Oznacza to, że Bóg zaczyna działać w sposób nadzwyczajny - zdarzy się cud... Zdanie "stało się, że Jezus wziął z sobą uczniów (...), aby się modlić" jest wejściem do serca rzeczywistości - drogą pogłębionego widzenia świata...

(**) Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe... Dosłownie czytamy: "I stał się przy modleniu wygląd Jego twarzy inny..." Modlitwa sprawia, że Jezus wygląda nie jak zazwyczaj - przemienia się... Jak to zrozumieć? Pan objawia uczniom prawdę o sobie... Czy to oznacza, że dotąd był nieprawdziwy? Nie. Niewidzialna prawda, której Piotr, Jan i Jakub zapewne nie znali, stała się widzialna dzięki modlitwie... Zatem wszystko, co Bóg ma dla nas, staje się w modlitwie... Modlitwę rozumiem tu nie tylko jako akt czci człowieka wobec Stwórcy, który wyraża się w złożonych rękach i na klęczkach, ale jako wyraz najgłębszej relacji, która na trwałe wiąże człowieka z Bogiem... Jezus przemieniony - jaśniejący - w Chwale - ukazuje też cel i przeznaczenie każdego człowieka - udział w majestacie Stwórcy. Święty Łukasz pisze: Jego odzienie stało się lśniąco białe... W oryginale czytamy, że szata Jezusa była leukos exastrapton, czyli "biała promieniująca..." Promieniowanie bóstwa było nie tylko ukazaniem w Jezusie Bożego piękna, ale również znakiem - dowodem, że Pan promieniuje sobą (swoją Bożą mocą) zawsze i wszędzie..., również wtedy, gdy nie widzimy zewnętrznych znamion wielkości Boga i nie doświadczamy ani nawet nie przeczuwamy bliskości Bożej potęgi... A Jezus jest zawsze Człowiekiem - Bogiem. Dlatego jest zawsze w Chwale, jak na Górze Przemienienia. Ewangelista pisze, że Pan rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem (oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz...). Tak dokonało się zetknięcie Starego Testamentu, który składał się z Prawa (stąd obecność Mojżesza) i Proroków (stąd obecność Eliasza) z Nowym Testamentem - Jezusem. Niestety Piotr, Jan i Jakub snem byli zmorzeni... Sen apostołów to synonim życia na powierzchni rzeczy, bez pogłębienia i wejścia na Boży poziom... To życie w swoistym duchowym letargu..., zaćmieniu..., w którym nie można zobaczyć ani usłyszeć Boga... Na szczęście uczniowie Jezusa obudzili się i wtedy ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim...

(***) Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy... "I stało się", że gdy Mojżesz i Eliasz oddalali się od Pana, Piotr przemówił... Trudno powiedzieć, jak długo trwało widzenie apostołów. Ważne, że pierwszy w gronie Dwunastu zawołał z przejęciem i zachwytem: "Mistrzu, jak pięknie, że tu jesteśmy!" Piotr chciał zatrzymać czas. Co przeżywał? Co myślał? Na pewno był szczęśliwy, że tyle zobaczył... Zatem zdanie: "I stało się", że (...) Piotr powiedział: <Jak tu dobrze>" wyraża niebiańską radość! Na Taborze apostołowie dotknęli kawałka Nieba!

(****) zjawił się obłok i osłonił ich... W oryginale czytamy: "stała się chmura i ocieniła ich", co oznacza, że pojawił się obłok Bożej protekcji. Co prawda Mojżeszowi Eliaszowi nic złego nie groziło, jednak zsyłając obłok, Bóg jakby chciał przypomnieć, że zawsze opiekuje się swoimi wybranymi... Tak było na pustyni, gdy Naród Wybrany, przemierzając drogę do Ziemi Obiecanej, widział obłok Chwały Bożej, który był ochroną i obroną przed złem, jak i trwałym znakiem Bożej Opatrzności i stałej obecności Pana wśród swojego Ludu...
 
(*****) A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W oryginalnym tekście greckim jest: "i stał się głos z chmury..." Głos Boży przypomniał apostołom to, co zdarzyło się nad Jordanem, gdy Pan przyjął z rąk Jana Chrzciciela chrzest. Piotra, Jana Ewangelisty i Jakuba zapewne tam nie było, ale ponieważ znali się z Chrzcicielem, zapewne wiedzieli, że wtedy nad Jordanem Ojciec powiedział do Syna: "Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie!" (Łk 3,22b). Na Taborze Ojciec użył podobnych słów, ale zwrócił się nie do Syna, lecz do apostołów. Nazwał też Jezusa Wybranym, przez co przywołał proroctwo Izajasza - początek pierwszej pieśni Sługi Pańskiego: "Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie..." (Iz 42,1a). Ojciec zakończył "prezentację" Syna słowami: Jego słuchajcie! Dla Piotra, Jana i Jakuba wszystko stało się jasne! Oto Jezus - ukochany Syn Boży, Wybrany, Mesjasz! Oto Nauczyciel, którego będą słuchać! Oto Pan, któremu będą służyć! Oto Pasterz, któremu będą wierni!

(******) gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam... Św. Łukasz pisze: "i gdy stał się głos, Jezus został znaleziony sam". Tak wszystko się skończyło... Ale czy rzeczywiście to był koniec widzenia? Przecież, gdy uczniowie zobaczyli Zmartwychwstałego, przypomnieli sobie, że już na Taborze Jezus objawił się jako Pan i Bóg, jako zwycięski Król, który choć zapowiedział, że będzie cierpiał i umrze, to jednak dodał, że powstanie z martwych i będzie żył! ("Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie..." - Łk 9,22).

Komentarze

  1. "Wszyscy,którzy d o ś w i a d c z y l i Boga,wiedzą,że to odmieniło całe ich życie.
    O b e c n o ś c i na Taborze nie da się zapomnieć.
    Pozostawia niezatarty ślad."
    (W.Stinissen"Słyszysz szum wiatru?')

    Ps27,7-9.....
    2Tm4,22+++

    OdpowiedzUsuń
  2. W dzisiejszej Ewangelii odczytuję krótkie przesłanie o Modlitwie …. O jej znaczeniu w moim (naszym ) zyciu … To przesłanie Bóg kieruje do Wszystkich – tych co „śpia”- SA znudzeni nią itp. jak również do tych którzy dzielnie trwaja przy modlitwie – są zaangażowani……. Bóg nie robi różnic … Nie wywyższa jednych nad drugimi….. pamięta również o tych co „zaplatali” się w sieć codzienności… o tych którzy „popadli” w taki stan bezsensowności zycia itp…. o tych którzy nie potrafią zaufac Mu …. O tych co nie rozumieja Jego planów itp…. jak również o tych co są wytrwali w modlitwie , potrafia zaufać Panu itp. ….Bóg o Wszystkich pamięta …....

    Do mojej krótkiej refleksji dołączam teksty : Augustyna Pelanowskiego OSPPE oraz ks. M. Malińskiego :

    Augustyn Pelanowski OSPPE

    „Na górę drogą w dół”

    Droga ku przemianie w Chrystusie wiedzie przez powolne wspinanie się nie tyle ku szczytom doskonałości, co raczej ku głębiom poznania swej samotności i pustki. Dopiero za nią widać Oblicze Szczęścia. Jest to szczyt nieoszczędzania siebie w miłości. To szczyt, który jest otchłanią i przepaścią. Sam Bóg nie oszczędził swojego Syna, i chociaż Golgota to góra, w sercu Jezusa była dolina ciemności i opuszczenia. Gdy Abraham wchodził krok po kroku po zboczu góry Moria, schodził w opuszczenie, w przepaść serca. Szczytem jego przemiany było jednocześnie duchowe opuszczenie. Dla Boga i dla Abrahama szczyt miłości oznaczał przepaść utraty najukochańszej osoby – syna!

    Na taki szlak duchowego wędrowania Jezus zabrał apostołów. Zabiera i Ciebie, jeśli tylko chcesz być tak blisko, jak blisko byli Jan, Jakub i Piotr. Nie wszystkich zabrał tak wysoko i jednocześnie tak głęboko. Jezus był porywającą osobą. Seorsum solos, czyli każdego samotnie wprowadzał w tę samotność, poza którą jest dopiero pełnia Obecności. Naczynie musi być puste, by mogło być napełnione. Serce musi być samotne i opuszczone, by mogło doznać olśnienia Obliczem Boga. Na audiencję przed oblicze władcy do sali pałacu królewskiego wchodzi się samotnie. Droga z Jezusem dla każdego z tych trzech była duchową edukacją. Najpierw poznali swą pustkę i samotność, aby odkryć pełnię ojcowskiego serca, wpatrując się w Oblicze swego Nauczyciela.

    Ktoś, kto nie poznał swej pustki i samotności, nie może pomóc innym przejść tą samą drogą do Boga. W tej tajemnicy nie tylko mieści się sens celibatu, ale też sens opuszczenia, jakiego doświadczają ci, którzy zostali porzuceni przez małżonka, sens wdowieństwa, sens odtrącenia przez innych, sens i wartość jakiegokolwiek osierocenia.

    Pustka to pierwszy krok do pełni. Jak wielu z nas mówi: czuję się pusty, niepotrzebny nikomu i nienadający się do niczego! Z powodu takiego doświadczenia ludzie wkraczają na dwie drogi: uzależnień od jedzenia, alkoholu, internetu, seksu, pracy itd. albo na drogę coraz głębszego wznoszenia się ku odkryciu ojcostwa Bożego. Dopóki szukamy szczęścia w świecie zewnętrznym, poza drogą przez własną ciemność do światła Oblicza Bożego, jesteśmy zagrożeni uzależnieniem. Jesteśmy ogarnięci pragnieniem czegoś bardziej ekscytującego niż to, co przynosi życie. Ale kiedy to zdobywamy, stajemy się pochwyceni i zniewoleni. Pojawia się zagubienie i jeszcze większa rozpacz, bo poza Obliczem Boga żadna inna twarz nie daje nasycenia. Być może podejmujesz ciągle próby oszukania swej pustki czymkolwiek lub kimkolwiek, doświadczając w efekcie jeszcze większego wstydu. Co kilkanaście minut telewizja wmawia nam reklamami, że pełnia szczęścia jest na wyciągnięcie ręki wypełnionej banknotami. Tymczasem nic innego i nikt inny nie wypełni twojej pustki, tylko wędrówka przez swoją pustkę ku pełni Bóstwa w Jezusie.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  3. Augustyn Pelanowski OSPPE

    "W sprawie przemienienia"

    W kalendarzu liturgicznym jest osobne święto Przemienienia Pańskiego. Przypada 6 sierpnia. Zrozumiałe, że wtedy czyta się podczas Mszy świętej opis wydarzenia na górze Tabor. Ale dlaczego fragment Ewangelii opowiadający o Przemienieniu Jezusa jest czytany co roku w drugą niedzielę Wielkiego Postu?

    Najprostsza odpowiedź brzmi: ponieważ Wielki Post to czas szczególnej przemiany człowieka. To dni "metanoi”, radykalnej zmiany sposobu myślenia, przemiany ludzkiego serca.
    Jaka jest istota tego przemieniania?

    Po pierwsze - wiara, która nie stawia żadnych ograniczeń. Wiara na wzór i na miarę Abrahama. "Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę”. Tę samą zasadę Bóg stosuje do każdego człowieka, który zdobędzie się na odwagę i całkowicie uwierzy. Z każdym zawiera przymierze. Abram otrzymał obietnicę "kraju od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”. Chrześcijanin otrzymuje jeszcze większą obietnicę - królestwa Bożego. Cóż większego może obiecać Bóg?

    Na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami. Nie tutaj znajduje się cel naszej wędrówki. Wszystko, co ziemskie, przeminie. Zarówno to, co dobre, co sprawia przyjemność, daje zadowolenie, przynosi satysfakcję, jak i to, co złe, niemiłe, niebezpieczne, trudne.

    Przemienienie Jezusa na górze Tabor było zapowiedzią Zmartwychwstania. Zapowiadało przemianę Chrystusa. Po Zmartwychwstaniu Jego ciało różniło się od ciała człowieka. Jezus wchodził mimo drzwi zamkniętych, pojawiał się i znikał, umiał sprawić, by raz Go rozpoznawano, a innym razem nie rozpoznawano...

    Podobną przemianę naszego ciała zapowiedział święty Paweł Apostoł. To Jezus, ten sam, który przemienił się w obecności Apostołów na górze Tabor, "przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować”.
    Każdego czeka takie przemienienie, bo ojczyzna każdego jest w niebie, nie na ziemi.

    W pierwotnym Kościele czas przed Wielkanocą był dla katechumenów szczególnie intensywnym przygotowaniem do przyjęcia sakramentu chrztu. Pierwszy sakrament otrzymywali w czasie liturgii Wigilii Paschalnej. Dokonywało się w nich wewnętrzne przemienienie. Jednym z zewnętrznych znaków tego przemienienia była biała szata, którą otrzymywali.

    Znak białej szaty pojawia się także w czasie Przemienienia Jezusa: "Jego odzienie stało się lśniąco białe”.

    Biel kojarzy się z czystością i z niewinnością. Chrzest obmywa człowieka. Gładzi grzech pierworodny, a jeśli przyjmuje go człowiek dorosły, także wszystkie inne grzechy, które do momentu chrztu popełnił.
    Chrzest jest przemienieniem człowieka. Początkiem wielkiego procesu przemienienia, który trwa przez wszystkie następne dni. Jak świadkowie Przemienienia Pańskiego ochrzczony otrzymuje dar wiary w Jezusa Bożego Syna. Jest adresatem słów: "To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. Jak świadkowie Przemienienia staje się członkiem wspólnoty połączonej wiarą w Niego. I dobrze mu jest w tej wspólnocie. Jak świadkowie Przemienienia otrzymuje udział w tajemnicy Krzyża Chrystusowego.
    Podczas chrztu człowiek nie tylko doznaje oczyszczenia, nie tylko zostaje włączony we wspólnotę Kościoła, nie tylko zostaje umocniony, ale także otrzymuje misję do wypełnienia. Jego zadaniem jest dawanie świadectwa. Na górze Tabor Bóg Ojciec dał świadectwo o swoim Synu. Apostołowie, którzy uczestniczyli w wydarzeniu, długo zachowywali milczenie i nikomu o niczym nie mówili. Przyszła jednak pora, że zaczęli dawać świadectwo nie tylko o Przemienieniu Pańskim, ale przede wszystkim o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Nieśli innym szansę przemienienia.

    (Źródło http://liturgia.wiara.pl/doc/420130.Przemienienie-Panskie-ABC/2)

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  4. Ks. Mieczysław Maliński

    "TAM PRZEMIENIŁ SIĘ"

    I ty nieraz byłeś na górze przemienienia. I tobie zdawało się, że byłeś porwany do siódmego nieba. I byłeś samym pokojem, ciszą, światłem, wolnością. I uczestniczyłeś w Potędze, Wszechmocy, Wieczności. I miałeś w sobie tyle radości, że zdawało ci się, że starczy ci jej do końca życia. I dziwiłeś się, jak mogłeś dotąd żyć w takim otępieniu, niemocy, ciemności, bezradności, strachu.
    Ale potem trzeba było zejść z Góry. I zaplątałeś się w niewidzialnych niciach swojej codzienności. Rozmyła się twoja potęga, zagadałeś tamtą ciszę, zgasła twoja radość. I nawet nie dowierzasz, że kiedyś byłeś na Górze. A przecież On jest obecny w twojej pustce, jest ciszą w twoim rozgwarze, światłem w twoich ciemnościach. I ty to wiesz. Tylko nie ośmielasz się podnieść oczu, nie dowierzasz temu marzeniu, nie masz odwagi podnieść rękę.

    ( źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR/przemienienie.html)

    Po przeczytaniu tego tekstu ....nasuneło mi się pytanie skad ja to znam???? No wlaśnie....jak pisze ks Maliński : "zaplątałeś się w niewidzialnych niciach swojej codzienności".... TAK !!! ... KUŹWA ZAPLATAŁAM SIĘ ... ...NAWET DODAŁABYM IZ WPADŁAM W SIDŁA W JAKĄŚ PUŁAPKĘ MYŚLENIOWA ( I NIE TYLKO )... ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za fragmenty o PRZEMIENIENIU... Ciesze się, że blog staje się coraz szerszy dzięki wypowiedziom i cytatom z tylu ciekawych pozycji książkowych... Lb 6,24nn +++
      Co do "nici", w które można się zaplątać... Na szczęście jest KTOŚ, kto może i chce wszystko rozplątać (rozwiązać). Lb 6,24nn +++

      Usuń
  5. Ciekawa interpretacja dzisiejszej Ewangelii:

    http://vimeo.com/60282305

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg zapłać za "światło" o. Szustaka. Lb 6,24nn +++

      Usuń
  6. Zapomniałam napisac .... mianowicie pisze ksiadz : "Modlitwę rozumiem tu nie tylko jako akt czci człowieka wobec Stwórcy, który wyraża się w złożonych rękach i na klęczkach,(..) "- Księże przecież modlitwa nie wyraża się tylko w postawie klęczącej i ze złozonymi rękami... Osobiście moja modlitwa wieczorna to pozycja leżąca i myslę ze Bog za to sie nie gniewa i nie czuje sie "urażony" itp i w takiej pozycji można też się modlić .... Poza tym nie trzymam złozonych rak ... W sumie jak ksiadz zauważa w kościele nikt nie modli się ze złożonymi rękami .... zreszta modlic się mozna również na stojąco , siedząco itp Te postawy nie pomniejszaja wartosci i rangi modlitwy!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...oczywiście pisząc o złożonych rękach i klęczkach, miałem na myśli "postawę" serca, nie pozycję ciała... Lb 6,24nn +++

      Usuń

Prześlij komentarz