Powołanie Lewiego, czyli o Jezusie działającym przez spojrzenie i Słowo...

Łk 5,27-32

"Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim. Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników."

Lewi... W Ewangelii według świętego Łukasza to pierwszy człowiek, którego Jezus zobaczył. Ciekawie o spojrzeniu drugiego (człowieka i Boga) pisze Fausti. Życiową przestrzeń człowieka wyznacza spojrzenie kogoś innego. Spojrzenie przyjmuje lub odrzuca, zostawia przy życiu lub zabija, kocha lub osądza - człowiek żyje lub umiera z powodu spojrzenia drugiego człowieka. Oko jest narzędziem samego serca i jego wymownym obrazem. Dobre oko czyni serce dobrym, natomiast oko złe czyni serce złym; jedno daje życie, drugie niesie ze sobą śmierć. Z tego powodu na końcu każdego etapu dzieła stworzenia Księga Rodzaju zawiera podsumowanie: "I widział Bóg, że było dobre" (...). Jego oko, czyli Jego serce, jest źródłem wszystkiego. Przy pierwszym swoim spojrzeniu Bóg uczynił przedmiot swej miłości. Wraz ze spojrzeniem Jezusa odnajduje go po długim poszukiwaniu. Teraz nareszcie w Nim napotykamy oko i serce tego, który kocha nas takich, jacy jesteśmy. Istniejemy dlatego, że On nas kocha. Święty Franciszek mówił: "Quantum unusquisque est in oculis tuis, tantum est et non amplius - istnieje tylko to, co jest w twoim oku; tyle istnieje i nic więcej!" Moje istnienie polega na byciu widzianym przez Boga! Jego oko znajduje odpoczynek jedynie wtedy, kiedy dostrzega najbardziej oddalonych, małych i grzesznych, ponieważ wzrok podąża tuz za sercem (Wspólnota czyta Ewangelię według świętego Łukasza, s. 159). Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi... Rzekł do niego: Pójdź za Mną. Okazuje się, że spojrzenie nie wystarczy. Zostaje ubogacone Słowem, które stwarza - przemienia człowieka. Dobre spojrzenie i Słowo Pana uczyniły zajętego niegodziwą pracą celnika apostołem! Lewi zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim! Dotąd siedział i wpatrzony w ziemię liczył pieniądze. Powołany przez Jezusa zmartwychwstał! Znalazł drogocenną perłę i zostawił wszystko! (zob. Mt 13,44nn). Na koniec zwrócę uwagę na pewien mały detal, który można zobaczyć analizując grecki oryginał Ewangelii. Otóż św. Łukasz w kontekście powołania Szymona Piotra i towarzyszy pisze: "poszli za nim" (Łk 5,11). Ewangelista używa tu aorystu (czasu przeszłego dokonanego). O Lewim zaś czytamy: chodził za Nim! Tu pojawia się czas przeszły niedokonany. Ewangelista chciał przez to przekazać, że czynność Szymona i towarzyszy dokonała się raz. To był konkretny czyn, który stanął na początku pięknej i wiernej drogi za Panem. Natomiast pisząc o Lewim, który chodził za Jezusem, święty Łukasz podkreśla stałość i ciągłość czynu, pewnego rodzaju stanowczość i determinację apostoła, który zdobyty przez Jezusa i oderwany od (niegodziwej) pracy, podjął drogę nawrócenia i stał się zaufanym przyjacielem Rabbiego z Nazaretu... Celnik Lewi to przecież Mateusz - autor Ewangelii...

Komentarze

  1. W Eangelii św. Łukasza autor bardzo często zwraca uwage właśnie na to, że Jezus dostrzegł kogoś, zobaczył, spojrzał...teraz już wiem dlaczego i pięknie to Fausti tłumaczy: "Istniejemy dlatego, że On nas kocha. Święty Franciszek mówił: "Quantum unusquisque est in oculis tuis, tantum est et non amplius - istnieje tylko to, co jest w twoim oku; tyle istnieje i nic więcej!" Moje istnienie polega na byciu widzianym przez Boga!" To też tłumaczy dlaczego fragment "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" w oryginale brzmi: "dlaczego zamykasz na mnie oczy, dlaczego na mnie nie patrzysz?" A kiedy Bóg nie patrzy ziemia zaczyna się trząść, wszystko się rozpada, bo spojrzenie Boga jest gwarantem istnienia. Jak wielkie musiało być cierpienie Jezusa na krzyżu, bo nie czuł na sobie kochającego spojrzenia Ojca... tak wielkie były nasze grzechy, które uczyniły "grzechem Tego, który był bez grzechu"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moment śmierci i wołania" "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił" oznaczał zejście do samego piekła... Pan przeżył przez chwilę piekło... Z miłości zgodził się przyjąć przekleństwo zła i grzechów...
      A propos spojrzenia... Dla mnie życie duchowe to ciągłe patrzenie w Jezusowe oczy... To spotkanie oko w oko z Bogiem... Czasem wystarczy patrzeć, niepotrzebne są słowa... Lb 6,24nn +++

      Usuń

Prześlij komentarz