O świętym ogniu i chrzcie Pana...

Łk 12,49-53

"Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.''

Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął... Święty ogień to MIŁOŚĆ BOGA. Jezus ma w sobie nieskończone pragnienie obdarzania nas MIŁOŚCIĄ. Zdarza się, że rodzi się we mnie pragnienie wejścia do SERCA Pana, by w pełni - na poziomie serca - doświadczyć i przeżyć to, co doświadczał i przeżywał Jezus...

Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie... Jezus nosił głęboko w sobie przeczucie męki i śmierci, odejścia, zanurzenia się w otchłani zła... Pascha Pana była chrztem (we) krwi... Święty ogień MIŁOŚCI płonął w Sercu Zbawiciela, ale Jezus wiedział, że największy skarb świata, czyli MIŁOŚĆ Boga - zostanie ukrzyżowany...

Komentarze