Psalm 130, czyli wołanie "z głębokości..."

Pieśń stopni. Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
o Panie, słuchaj głosu mego!
Nakłoń swoich uszu ku głośnemu błaganiu mojemu!
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia, aby Cię otaczano bojaźnią.
W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza: oczekuję na Twe słowo. Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy świtu, <bardziej niż strażnicy świtu>.
Niech Izrael wygląda Pana. U Pana bowiem jest łaskawość i obfite u Niego odkupienie.

On odkupi Izraela ze wszystkich jego grzechów.

W Psalmie 130, pieśni stopni, schodzimy w głąb siebie, w głębokość...

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie... To kolejny etap, bardzo ważny stopień, bo jeśli Słowo Boga nie dojdzie do naszej głębi, nie wyda owocu...Co znajduje się w naszej głębokości, głębi? Bardzo mocna świadomość, że jesteśmy grzeszni, że każdy z nas jest grzesznikiem... Ale nie jest to świadomość prowadząca do rozpaczy, użalania się nad sobą... To świadomość, przekonanie, uzmysłowienie sobie, że sam z siebie nic nie mogę uczynić, sam z siebie mogę popaść w najgorsze bagna grzechu... Jest to świadomość, która sprawia, że nie skupiam się jednak na sobie samym i na grzechu... Ta świadomość zaraz woła: o Panie, słuchaj głosu mego! Nakłoń swoich uszu... czyli: "Tato, jestem grzesznikiem i nie mam sił..., weź mnie na ręce, bo tylko one są moją siłą..."

Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi? Ale Ty udzielasz przebaczenia... Bóg zachowuje pamięć o grzechach tylko w jednym przypadku: gdy, ktoś nie chce się nawrócić, gdy ktoś uparcie, świadomie i z zaangażowaniem całej swojej wolnej woli, tkwi w grzechu, gdy ktoś nie chce przyznać, że jest słaby i grzeszny, gdy ktoś nie chce przebaczenia od Boga... Trzeba chcieć przebaczenia Bożego. Inaczej Bóg zachowuje pamięć o grzechach... I nie ma to nic wspólnego z ludzką słabością, grzechami popełnianymi ze słabości pomimo mocnego postanowienia poprawy... Bo co innego, gdy ktoś przyznaje się, że jest słaby i grzeszny, postanawia poprawę, ale z czysto ludzkiej słabości upada, a co innego, kiedy ktoś w swojej pysze uważa, że nie potrzebuje Boga i świadomie grzeszy, wiedząc, że popełnia grzechy i uparcie tkwi w postawie buntowniczej... Wolna wola człowieka niejako "wiąże" ręce samemu Bogu, bo gdy człowiek nie chce być z Bogiem, to Bóg - tak bardzo szanując wolność i wolną wolę człowieka - nie ośmiela się go przymuszać, Bóg może tylko szeptać: "Wróć do mnie", ale nigdy nie powie: "Masz do mnie wrócić! Zmuszę cię do tego!" Polecam tu obejrzenie filmu "Spotkanie":  http://www.youtube.com/watch?v=2p5QmJy8FNQ

W Panu pokładam nadzieję... Nie w sobie, nie w mojej własnej sile, nie w moich uczynkach, nie w mojej pracy, nie w sobie, ale W BOGU!!! BÓG to JEDYNE źródło prawdziwej, uzdrawiającej, napełniającej duszę po brzegi nadziei... Nie ma innego źródła tak pewnego... Inne źródła (o ile w ogóle to możliwe) mogą co najwyżej na krótką chwilę dodać nam otuchy, ale prędzej czy później przyjdą rozterki, niepewność... A Bóg daje maximum nadziei i nic nie jest mnie wtedy odłączyć od miłości Boga: "Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 37- 39). I wtedy już grzech nie staje się powodem do nienawiści samego siebie, i wtedy nie kalkuluję, co mogę dobrego zrobić, żeby pójść do Nieba... Wtedy po prostu kocham i nic nie jest mnie w stanie odłączyć od Boga... Tylko ja sam mogę się odłączyć świadomie wybierając swoje błędne drogi i świadomie odrzucając przebaczenie Boga...

...nadzieję żywi moja dusza: oczekuję na Twe słowo... Naszą nadzieją jest słowo, Słowo, SŁOWO Boga... "Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce." (Ps 119, 105) Jeśli zaczniemy żyć słowem, Słowem, SŁOWEM, to przestaniemy błądzić... Ono napełnia nadzieją, usuwa lęk, wzmaga MIŁOŚĆ... Ono oświetla drogę... Sprawia, że wybieramy drogę Boga i nie odczuwamy nawet tego, że porzuciliśmy swoją, egoistyczną, krętą... Ono mówi, co dobre, a co złe...

Komentarze

  1. Czytając ostatnie komentarze szczególnie urzekło mnie jak Ksiądz tak pięknie zwraca się do Boga per „Tato” :) Skłoniło mnie to do wielu refleksji – dziękuję Księdzu!

    OdpowiedzUsuń
  2. ... :) dziękuję Jezusowi za tytuł "ABBA" - "TATO" :):):)... Cieszę, się, że znam ludzi, którzy tak właśnie myślą o Bogu i tak się modlą... Chwała Panu Lb 6, 24-26!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I za "Lb 6, 24-26" też dziękuję :) wzruszyłam się ...

      Usuń

Prześlij komentarz