Psalm 123, czyli modlitwa do OJCA...

Pieśń stopni.
Do Ciebie wznoszę me oczy, który mieszkasz w niebie.
Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami.
Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami, bo wzgardą jesteśmy nasyceni.
Dusza nasza jest nasycona szyderstwem zarozumialców i wzgardą pyszałków.

Pan pokazuje dziś następny stopień w drabinie do Nieba...

I.
Pieśń stopni... Psalm 121 jako pierwsza pieśń stopni mówił o górach (w ogólności). Psalm 122 mówił o Świętym Mieście - Jerozolimie, które wznosi się na górze Syjon - Świętej Górze Jahwe. Dzisiaj Psalm 123 mówi o niebie (Niebie), ponad które żadna góra się nie wznosi... Niebo to maximum! Wyżej (więcej) się nie da...  

Do Ciebie wznoszę me oczy, który mieszkasz w niebie... Moje pierwsze skojarzenie "przenosi" mnie do Modlitwy Pańskiej... "Ojcze nasz, który JESTEŚ w niebie..." Wznoszę me oczy do Ciebie, Tato, który mieszkasz w niebie... Nie ma większego od Ciebie. Żadna góra nie dorasta do Twojego Nieba... Nie mam innego Taty, do którego mógłbym wznosić oczy... Tylko TY JESTEŚ Bogiem i Ojcem zarazem... BOGIEM I TATĄ...

Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami... Powiedziałbym tak: "jak oczy słabego, bezbronnego i bezsilnego dziecka są zwrócone ku silnym dłoniom i ramionom Ojca, Taty, tak nasze oczy kierują się ku Bogu, dopóki nas nie przytuli..., nie weźmie na ręce..., nie przygarnie z czułością..., MIŁOŚCIĄ..., tak jak najlepiej potrafi!!! Bóg tak bardzo czeka na nas, że gdy pojawiamy się na horyzoncie - wracający z wygnania, które sami sobie wybraliśmy - ON rzuca wszystko i biegnie nam naprzeciw płacząc z radości i MIŁOŚCI, z otwartymi ramionami... Jest przecież OJCEM MIŁOSIERNYM (pięknie ujął to  święty Łukasz w przypowieści o Synu marnotrawnym: Łk 15, 11-32)

Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami, bo wzgardą jesteśmy nasyceni... «A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Tobie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem"» (Łk 15, 21). Wołam: "Przygarnij mnie na nowo, Tato... Przepraszam Cię... Przez moje grzechy zaczęli mną gardzić ludzie. Dusza (...) jest nasycona szyderstwem zarozumialców i wzgardą pyszałków... Przez moje własne grzechy sam zacząłem sobą gardzić...

Ale co Ty robisz, Tato? Ze łzami miłości, czułości i radości w oczach, tulisz mnie jak swojego JEDNORODZONEGO SYNA i wołasz:  "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się" (Łk 15, 22-24)... "Nie powiedziałeś ani jednego słowa wyrzutu, nie rozdrapałeś ran, nie wytykałeś błędów... Ty kochasz MIŁOŚCIĄ, KTÓRA WSZYSTKO PRZETRZYMA... Ty kochasz MIŁOŚCIĄ, KTÓRA NIGDY NIE USTAJE..."
Oto jest mój (nasz) Bóg, oto MÓJ (NASZ) TATA!!! 


II.
Do Ciebie wznoszę me oczy... Święty Paweł pisze, że "wiara rodzi się ze słuchania" (Rz 10, 17). Moim zdaniem wiara rodzi się też z patrzenia (widzenia). Nadprzyrodzony zmysł wiary jest wejrzeniem w głąb, dojrzeniem prawdy. Wiara rodzi się zatem z intesywnego wpatrywania się..., z widzenia do głębi..., z oglądania, którego skutkiem jest przeniknięcie do rdzenia "przedmiotu"..., ze spojrzenia prześwietlającego wszystko to, co  rzeczywiste. Święty Jan w swojej Ewangelii posługuje się trzema czasownikami na określenie czynności widzenia. Pierwszy grecki czasownik blepo oznacza widzenie zewnętrzne. Jest to owoc oczu "zewnętrznych" - cielesnych. Drugi czasownik: theoreo oznacza widzenie wewnętrzne. Jest to owoc oczu "wewnętrznych" - duchowych. Tu zaczyna się wiara. Wreszcie trzeci: horao oznacza widzenie najgłębsze. Jest to owoc oczu, które miłują - oczu zakochanych (rozkochanych) w Bogu (wnikliwe studium na temat widzenia w wierze przedstawia w książce pt. Ewangeliczne opowieści o Zmartwychwstaniu włoski egzegeta Bruno Maggioni, s. 84).


...oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami. Tak długo będę wpatrywał się z wiarą w Pana, aż mi przebaczy. Wspaniała żarliwość! Pan Bóg, który wszystko widzi, widzi, że patrzę - wypatruję z Nieba łaskawości... Modlitwa, która jest pieśnią stopni, czyli wstępowaniem do Boga, sprowadza z Nieba MIŁOSIERDZIE... 

Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami... Gdy słyszę: "Kyrie eleison" zawsze przypomina mi się formuła modlitwy Jezusowej, zwanej modlitwą serca: "PANIE, JEZU CHRYSTE, SYNU BOGA ŻYWEGO, ZMIŁUJ SIĘ NADE MNĄ!!!".

Mogę bez końca wołać: "PANIE, JEZU CHRYSTE, SYNU BOGA ŻYWEGO, ZMIŁUJ SIĘ NADE MNĄ!!!"

...A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go... (Łk 15, 20b).

Komentarze

  1. A ja chciałabym mówić „Do Ciebie wznoszę me oczy…” za każdym razem, gdy patrzę (dzięki oczom „zewnętrznym”) na Świętą Hostię i nie widzieć już kawałka chleba (dzięki oczom „wewnętrznym”), a Jezusa żywego i prawdziwego.

    Jak ja lubię czytać Księdza "zadumania" nad psalmami :) A co Ksiądz planuje po „skomentowaniu” wszystkich psalmów?

    OdpowiedzUsuń
  2. :)...a kiedyś zostaną tylko oczy MIŁOŚCI i wszystko będzie jasne..., i PAN będzie z nami TWARZĄ w TWARZ!
    :) po Psalmach? Nie wiem... Urlop.

    OdpowiedzUsuń
  3. zasłużony !!!

    druga fanka:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz