Psalm 70, czyli o miłości TATY i DZIECKA...

Kierownikowi chóru. Dawidowy. Ku wspomnieniu.
Racz mnie wybawić, o Boże; Panie, pospiesz mi na pomoc!
Niech się zawstydzą i okryją rumieńcem ci, którzy godzą na moje życie.
Niech się cofną okryci wstydem ci, którzy z nieszczęść moich się weselą.

Niechaj odstąpią okryci hańbą, którzy [mi] mówią: «Ha, ha». Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają.
Niech zawsze mówią: «Bóg jest wielki!» ci, którzy pragną Twojej pomocy.

Ja zaś ubogi jestem i nędzny, Boże, szybko przyjdź mi z pomocą!
Tyś wspomożyciel mój i wybawca: nie zwlekaj, o Panie!


..."Niech się zawstydzą i okryją rumieńcem (...). Niech się cofną (...). Niechaj odstąpią"... Wielu uważa to za kolejne złorzeczenia, choć w tym wypadku są to chyba "najlżejsze" złorzeczenia. Dla mnie jednak to nie są złorzeczenia... To są BŁOGOSŁAWIEŃSTWA!!! Bo czyż nie jest błogosławieństwem życzyć grzesznikowi dostrzeżenia swojego grzechu, uznania go i zbawiennego zaWSTYDzenia się - okrycia rumieńcem z jego powodu? O tak, to jest błogosławieństwo! To jest początek, fundament, bez którego droga do Boga nie jest możliwa. Bo jeśli nie uznaję swojego grzechu, to po co mi Bóg? Jeśli nie widzę swoich grzechów, to Jezus nie ma nic do "roboty" w moim życiu, a już na pewno nie musi mnie zbawiać. A Jezus powiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają".  "Tak! Jestem grzesznikiem!" - trzeba to sobie wyraźnie i stanowczo powiedzieć. Wtedy BÓG może działać, bo uznaję, że GO potrzebuję, że bez NIEGO tonę w grzechach. Błogosławieństwem jest życzyć swoim nieprzyjaciołom, by doznali wstydu, by zobaczyli, że ich postępowanie jest złe. Nie oni są źli, ale ich postępowanie jest złe. To jest właśnie MIŁOŚĆ DO NIEPRZYJACIÓŁ.

..."Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają. Niech zawsze mówią: «Bóg jest wielki!» ci, którzy pragną Twojej pomocy"... Kolejne BŁOGOSŁAWIEŃSTWA, dobre życzenia. Druga część ("Niech zawsze mówią: «Bóg jest wielki!»...") wygląda na szukanie sposobu na to, by "przekupić" BOGA..., ale tylko wygląda. To nie jest tak, że jeśli potrzebna mi pomoc BOGA, to wystarczy, że powiem: "BÓG JEST WIELKI". Wyrażenie "BÓG JEST WIELKI" oznacza całą postawę UWIELBIENIA BOGA we wszystkim: w każdym dobru, którego PAN udziela i w każdym złu (tak!), które dopuszcza (albo odpuszcza). W pewnej książce znalazłem taki fragment (słowa Jezusa): Tylko czy ty Mi wierzysz, że wielbienie Mnie może tobie pomóc? A nie użalanie się nad sobą? Ty się zajmij Moją chwałą, a Ja zajmę się twoim życiem. Bo czy możesz więcej dla siebie uczynić niż JA? Uwielbienie jest właśnie postawą DZIECKA wobec OJCA!!! Zawsze zastanawiałem się, dlaczego tak często przy uwielbieniu tyle razy jest mowa o radowaniu się, radości. I w tej samej książce znalazłem: Nie bądź zbyt poważny i dojrzały. Z tą poważną miną wyglądasz jak saper. Rozminuj się, rozraduj się we Mnie. JA wiem, jak cię uwolnić... 

..."Ja zaś ubogi jestem i nędzny"... Tak. Jestem (jesteśmy) właśnie taki (tacy). Nie muszę (nie musimy) się chwalić przed Bogiem, nie muszę (nie musimy) szukać zasług (wszędzie widzę swoje - nasze - ubóstwo)..., bo BÓG kocha mnie (nas) właśnie takiego (takich): ubogiego i nędznego (ubogich i nędznych). Czy dziecko ma coś do ofiarowania ojcu? Nie ma nic! Ma tylko MIŁOŚĆ i nią obdarza tatę, a dla TATY tylko ta MIŁOŚĆ się liczy, tylko na nią czeka. Dziecko nie musi zasługiwać sobie na MIŁOŚĆ TATY, nie musi wiele robić, wystarczy, że JEST (!!!), i że JEST przy TACIE...!!!

Komentarze

  1. "Ja zaś ubogi jestem i nędzny"...- Bóg Kocha mnie taką jaką jestem :)

    http://www.youtube.com/watch?v=QDXn4x14wBg&feature=related

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz